Baronowie poszli z synem na spacer. Zostali zaatakowani. "Dzisiaj spotkała nas przykra sytuacja"

Sandra Milwiw-Baron podzieliła się mrożącą krew w żyłach historią, która wydarzyła się podczas jej pierwszego spaceru z małym Leonardem. Doszło do ataku. "Alek po prostu złapał tego psa za kark..." - relacjonuje modelka.

Syn Sandry Kubickiej i Barona opuścił szpital

6 kwietnia Sandra Kubicka i Aleksander Milwiw-Baron wzięli ślub, a nieco ponad miesiąc później – 16 maja powitali na świecie swoje pierwsze wspólne dziecko. 29-letnia modelka o narodzinach syna, dla którego wybrali imię Leonard, poinformowała po upływie przeszło tygodnia. Jak przyznała, pierwsze dni po porodzie były dla całej rodziny bardzo trudne, bo Leoś przyszedł na świat jako wcześniak. Dopiero niedawno Sandra mogła opuścić z nim szpital.

Baronowie zaatakowani na spacerze z synem

W sobotę rodzinie Baronów udało się wybrać z synkiem na pierwszy spacer. Podczas wyjścia na miasto spotkało ich przykre zdarzenie, o którym Sandra zdecydowała się opowiedzieć na swoim obserwowanym już przez niemal milion osób profilu na Instagramie.

Dzisiaj spotkała nas przykra sytuacja. (…) Wszyliśmy na spacer, zjedliśmy obiad i wracaliśmy do samochodu. Ja szłam z wózkiem, a Alek z naszymi „dziewczynkami” [suczki rasy shih tzu: Lily, Luna i Lucky – przyp. red.] na smyczy. Przeszliśmy obok pani, która paliła peta w jednej ręce, w drugiej miała telefon, a obok dwa psy, które nie były na smyczy. I te psy „dzida” w naszą stronę

– nakreśliła sytuacją świeżo upieczona mama.

Jak relacjonuje, jeden z psów nagle rzucił się na jedną z jej suczek. Za chwilę kolejny ruszył w stronę drugiej. Baronowie sami zaczęli je odciągać:

Jeden pies rzucił się na Lunę i zaczął ją gryźć, atakować. Alek po prostu złapał tego psa za kark… Ja nie wiem, co się działo. On zaczął krzyczeć, ja zaczęłam krzyczeć, ta pani zaczęła krzyczeć, ale ani drgnęła. Dalej gadała przez telefon, jak jej pies gryzł naszego psa. Byliśmy tak wściekli, zaczęliśmy krzyczeć, gdzie te psy mają smycze, a ona, że nie będziemy jej pouczać. Zaczęła wyzywać… W tym całym amoku, jak na nas krzyczała, drugi pies rzucił się na Lili. Ja z wózkiem, między tymi psami… Zaczęłam ja tego drugiego psa odciągać, on w ogóle nie reagował

Żona gitarzysty Afromental przyznała, że oboje „byli tak zdenerwowani” nie tylko samym zajściem, ale i brakiem reakcji ze strony właścicielki zwierząt, że jeszcze długo „nie mogli się uspokoić”. 29-latka wszystko postanowiła opisać ku przestrodze i przypomnieniu, że psy – bez względu na usposobienie czy rozmiar – powinny być wyprowadzane na smyczy.

Nieważne, czy pies jest grzeczny, czy niegrzeczny, czy wydaje nam się, że jest grzeczny. Pies ma swój instynkt i nie jesteście w stanie przewidzieć, co go „striggeruje” ani jak zareaguje na różne rzeczy

– podkreśla modelka.

Oceń ten artykuł 3 1

Ogólna ocena Baronowie poszli z synem na spacer. Zostali zaatakowani. "Dzisiaj spotkała nas przykra sytuacja" to: 75% / 100%, uzyskana z: 4 głosów.