Samotność krótkodystansowca. Bocian zamiast do ciepłych krajów, spacerował po podkrakowskim parkingu
Na facebookowej stronie Facebooku Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami pojawiła się zaskakująca opowieść jednego z instruktorów, który kilka dni temu na jednym z parkingów natrafił na bociana, który spacerował po dachach samochodów. Zbłąkane zwierzę trafiło w ręce opiekunów centrum hodowlanego, gdzie otrzymał schronienie i niezbędną opiekę. Prawdopodobnie tam spędzi również zimę.
Relacja z prób schwytania niesfornego boćka
Obszerną relację z całego zdarzenia i prób schwycenia bociana, który w tym roku zostanie z nami na zimę, zrelacjonował inspektor Filip z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Trzeba przyznać, że to była naprawdę nietypowa interwencja:
Środowe popołudnie, powrót z pracy, włącza się tryb chillout.
Wracam klasycznie skrótem, omijając jedne z niewielu świateł w okolicy i towarzyszący im korek, przejeżdżam między magazynami, spoglądam na parkingi i dostrzegam biało-czerwonego delikwenta, który stoi na jednym z samochodów niczym wartownik.
Zatrzymałem się, żeby zrobić zdjęcie - i tu zaczyna się cała akcja.
Żwawym krokiem podąża do mnie ochroniarz obiektu wymachując krótkofalówką.
Pierwsza myśl: "nie można się zatrzymywać koło bramy wiazdowej, teren prywatny, bla bla bla ..."
Otóż nie. Ku mojemu zdziwieniu, pan pyta czy przyjechałem po bociana. Odparłem, że tylko przejeżdżałem i chciałem uwiecznić niecodzienny widok.
Z dalszej części rozmowy wynikło, że bocian chodzi po samochodach od wtorku rana - doradziłem, gdzie powinni zadzwonić.
Pan Ochroniarz powiedział, że niestety wszędzie odmówili pomocy, a straż miejska w Wieliczce, podpowiedziała, żeby nielota przepędzić. Ręce opadają ...
Z racji tego, że człowiek uczy się całe życie, upewniłem się, że bociek powinien był już odlecieć i jeśli tego nie zrobił, niestety już nie poleci do ciepłych krajów i jest skazany na zimę z nami.
Szybki telefon do chłopaków z Centrum Hodowlanego, przedstawiam jak wygląda sytuacja. Znają sprawę lecz nie mają sił przerobowych, pada jednak hasło, które brzmi jak wyzwanie: jak uda ci się go złapać to przygarniemy.
Centrum Hodowlane nieraz nam pomaga, mają miejsce dla bociana. Czemu nie spróbować?! Pomogę im i przede wszystkim zagubionemu ptakowi.
Rozkładam podbierak, a w miedzyczasie podsuwam boćkowi coś do jedzenia, aby go czymś zająć i żeby nie zwracał na mnie uwagi. Niestety okazał się być czujny jak ważka i nie dał się złapać, co więcej pokazał całą rozpiętość skrzydeł i odleciał na dach sąsiedniego budynku. W czwartek kolejna próba i niestety kolejna porażka - przy wyjeździe z nowego terenu ptaka, razem z pracownikami z budki strażniczej wyrażam nadzieję, że za trzecim razem się uda.
Czwartek wieczór - powoli zachodzi słońce. Dzwoni telefon służbowy: "trzeba jechać na cito do Mikołowa po krew dla psa ze schroniska w ciężkim stanie. Piszesz się? "
Nie ma na co czekać - oczywiście jadę! 10 min. I już startuje samochodem.
Po drodze dowiaduję się wszystkiego po kolei - jest już plan jak to rozegrać. 20:35 dojeżdżam po krew, faktura, płacę, zabieram 1,5 jednostki krwi, dostaje informacje, że krew jest przygotowana na godzinę transportu, bak prawie suchy, niewiele się zastanawiając, robię wszystko, żeby zmieścić się w czasie. 21:58 bingo - dojeżdżam z cennym ładunkiem, pozostaje trzymać kciuki.
Piątek w związku z tym mam wolny, ale służbowy dzwoni jak oszalały, co chwilę coś.
W pewnym momencie pojawia się informacja, że bocian jest na parkingu w Kokotowie. Szybki telefon do inspektorów. Od razu jadą na miejsce - jaki jest plan działania? Na co uważać? Wszystko co wiem, przekazuję kolegom, żeby tym razem udało się złapać biedaka.
W międzyczasie dowiadujemy się, że ptak odleciał, ale na szczęście stosunkowo niedaleko bo koło stacji przy wjeździe do Wieliczki. Wylądował na środku drogi, gdzie urządzał sobie spacerki. Jestem niedaleko, podjadę, brygada szalonych inspektorów jedzie ze sprzętem. Otrzymujemu info, że świadkom zdarzenia i pracownikom stacji udało się zabezpieczyć niesfornego boćka! Gdy docieram na stację, krótkodystansowiec jest już zapakowany, bezpieczny w samochodzie inspektorów. Został przewieziony do Centrum Hodowlanego, gdzie otrzymał schronienie i fachową opiekę.
Czytaj także:
Autor: Katarzyna Solecka