Córka Jacka Chmielnika nie sprzedała domu, w którym znalazła ciało aktora. „Przyjeżdżamy tu z bratem”

Julia Chmielnik - wokalistka, pedagożka i kompozytorka - w wywiadzie wróciła wspomnieniami do tragedii sprzed kilkunastu lat. W 2007 roku jej ojciec - Jacek Chmielnik - zginął w tragicznym wypadku w czasie rodzinnych wakacji. Miał zaledwie 54 lata.

Igor i Julia - dzieci aktora oraz Jacek Chmielnik na planie programu „Kochamy polskie seriale”, fot. AKPA

Jacek Chmielnik zmarł 17 lat temu

„Vabank”, „Kingsajz”, „Nad Niemnem”, „Kochamy polskie seriale” czy teledysk do „Black and White” z rep. Kombi - to tylko kilka z produkcji, w których widzowie mogli podziwiać talent Jacka Chmielnika. Karierę wszechstronnie uzdolnionego artysty - aktora, reżysera teatralnego, dramaturga i prezentera telewizyjnego - przerwała tragedia. Jak umarł? Prokuratura ustaliła, że śmierć aktora była wynikiem nieprofesjonalnie podłączonego gniazdka elektrycznego w piwniczce. Do tragedii doszło w czasie rodzinnych wakacji w 2007 roku. 54-latek został porażony prądem w domku letniskowym w Suchawie pod Włodawą (woj. lubelskie), który planował rozbudować i zamieszkać w nim na stałe. Nazywał go „swoim miejscem na ziemi”. Ciało ojca znalazła wówczas 26-letnia Julia Chmielnik.

Julia Chmielnik o domu, w którym zmarł jej ojciec: „Niektórzy takie miejsca sprzedają i nigdy do nich nie wracają”

Rodzina nie sprzedała ukochanego domu aktora, w którym doszło do tragicznego wypadku. Dlaczego? Julia Chmielnik opowiedziała o tym, w wywiadzie dla „Faktu”.

Tato znalazł ten dom 30 lat temu. Pojechaliśmy tam na zaproszenie przyjaciół rodziny, wtedy ziemia i nieruchomości były w tamtym regionie naprawdę tanie i na jego kieszeń. Zakochał się w dzikości tych miejsc i w ciszy. Zadzwonił wtedy do mamy i powiedział: "Wanda tu jest cudownie, nie ma nic oprócz komarów". To była miłość od pierwszego wejrzenia.

43-latka odziedziczyła po ojcu nie tylko zamiłowanie do sztuki - dziś jest cenioną pedagożką, wokalistką, kompozytorką i trenerką wokalną, którą widzowie mogą pamiętać m.in. z „Twoja twarz brzmi znajomo”. W rozmowie przyznała: „Tata zaraził mnie teatrem, on zawsze mnie ze sobą zabierał, siedziałam na próbach, biegałam za kulisami. Przesiąknęłam tym od najmłodszych lat”. Dodała także, że razem z bratem - Igorem - mimo wszystko uwielbia spędzać czas w ukochanym domu ojca, wracając wspomnieniami przede wszystkim do miłych chwil.

Kochamy to miejsce i cudownie spędzamy tu czas. To było wyjątkowe miejsce i dla taty i dla nas. Tu wydarzyła się tragedia, niektórzy takie miejsca sprzedają i nigdy do nich nie wracają, ale myśmy jako rodzina przeżywali tam najpiękniejsze chwile, więc nie było mowy o zostawieniu tego miejsca. Wręcz odwrotnie, zainwestowaliśmy w nie i ono pięknie się rozwija. Przyjeżdżamy tu z bratem i naszymi rodzinami i dalej jesteśmy tu najszczęśliwsi i wspominamy tu tatę.

„Rodzice dawali nam dużo wolności, były ogniska, wyprawy rowerowe, podchody, nawet bale przebierańców. Obok domu stoi ogromna lipa. Pamiętam, że tato stwierdził, że jest niczym lipa z Czarnolasu i musimy czytać pod nią fraszki Kochanowskiego, no i czytaliśmy razem” — wspomina Julia.

 

Autor: Katarzyna Solecka

Komentarze
Czytaj jeszcze: