W minioną sobotę Dwayne „The Rock” Johnson był prowadzącym kultowego w Stanach Zjednoczonych programu „Saturday Night Live”. Na zakończenie dostał możliwość wygłoszenia monologu, w którym potwierdził swoje znane nam już od kilku miesięcy plany wystartowania w wyborach prezydenckich.
„Wielu ludzi mówiło mi dotychczas, że powinienem wystartować na prezydenta Stanów Zjednoczonych” – przyznał gwiazdor „Szybkich i wściekłych”. „Chcę ostatecznie powiedzieć: wchodzę w to! Wezmę udział w wyborach prezydenckich” – oświadczył.
Johnson przedstawił również swojego kandydata na vice prezydenta, którym miałby być nie kto inny, a sam Tom Hanks. „Nie mógłbym odrzucić takiej propozycji” – powiedział aktor znany m. in. z kultowego „Forresta Gumpa”. „Ameryka nas potrzebuje” – stwierdził Hanks.
„Nigdy nie zastanawiałem się, czy jestem na tyle kompetentny, by móc zostać prezydentem USA” – powiedział szczerze „The Rock”. „Teraz jednak wydaje mi się, że mogę być aż zbyt kompetentny” – zażartował z obecnej sytuacji politycznej w jego kraju. Hanks jest pewien, że oboje są w stanie odnieść sukces. „Zdobędziemy 100% głosów. Na mnie będą głosować starszy ludzie, bo walczyłem w II wojnie światowej – w jakichś dziesięciu różnych filmach” – mówi. Johnson przewiduje natomiast, że na niego głosować będą wszelkie mniejszości.
„Jesteśmy gotowi na poświęcenia i cierpienie. Jednak wygramy, bo jesteśmy Amerykanami, a Amerykanie zawsze wygrywają” – powiedział z patosem w głosie Tom Hanks.
Na koniec panowie przyznali, że ich deklaracji nie należy traktować oczywiście zbyt poważnie, jednak Dwayne Johnson wypowiedział bardzo mocne słowa, które skierował do amerykańskich polityków:
„W kwestiach polityki potrzebujemy więcej opanowania niż robienia hałasu. Amerykanie potrzebują silnych i odpowiedzialnych liderów, którzy będą dbali nie tylko o ten kraj, ale też jego obywateli”.