Unijny akt o rynkach cyfrowych zacznie w pełni obowiązywać już w marcu. Ustawa jest swego rodzaju "batem" na wielkie korporacje technologiczne, bowiem przede wszystkim ma ograniczać ich monopol. Poza tym właściciele mediów społecznościowych będą zobligowani do zwiększenia moderacji treści i wprowadzenia przejrzystych zasad dotyczących reklam.
Unia nakłada opłatę nadzorczą na gigantów technologicznych
Kluczowym elementem wspomnianego aktu jest wprowadzenie opłat nadzorczych dla platform internetowych, które mają w Unii ponad 45 mln użytkowników. Całkowity koszt nadzoru został oszacowany na 45,2 mln euro, a jego podział ma zależeć od liczby użytkowników każdej platformy.
Jak podaje "Engadget", Meta otrzymała rachunek na kwotę 11 milionów euro, co stało się punktem zapalnym do skierowania sprawy na drogę sądową. ByteDance, choć nie ujawnił dokładnej kwoty, również dołączył do sprzeciwu. Przedsiębiorstwa, takie jak Amazon czy Pinterest, które zanotowały niewielki lub żaden zysk, nie muszą wnosić żadnych opłat.
Meta uważa, że nowe przepisy nie są równe dla wszystkich
Meta, właściciel Facebooka, otwarcie krytykuje metodologię ustalania opłat przez regulatorów UE, argumentując, że przedsiębiorstwa notujące straty, mimo dużej bazy użytkowników lub większego obciążenia regulacyjnego, będą zwolnione z opłat. To stawia firmy, które muszą płacić, w nieproporcjonalnie trudnej sytuacji finansowej, bowiem niedopełnienie obowiązku zapłaty może skutkować karą do sześciu procent globalnych przychodów firmy.
Konflikt między gigantami technologicznymi a Unią Europejską w sprawie opłat bez wątpienia może mieć długoterminowe konsekwencje dla sposobu regulacji cyfrowych rynków w Europie. Ostateczne rozstrzygnięcie tej sprawy może zdefiniować nowe zasady gry dla wielkich platform internetowych i ich relacji z organami regulacyjnymi. Obserwatorzy rynku z niecierpliwością czekają na dalszy rozwój wydarzeń.