Natalia Siwiec odsłania ciało na pustyni
Natalię Siwiec Polacy poznali w 2012 roku, kiedy nieznana szerokiej publiczności, została okrzyknięta „Miss Euro”. Od tamtej pory wałbrzyszanka często pojawiała się na wybiegach, ściankach, okładkach pism i w telewizji. Swoich sił próbowała też w „Tańcu z gwiazdami”. Zagrała także w filmie. Zaproszono ją do obsady „365 dni”.
Kilka lat temu fotomodelka odmieniła swoje życie. Wraz z ukochanym i córką wyjechała do Meksyku i zwróciła się ku duchowości. Swoje „nowe” życie chętnie relacjonuje w mediach społecznościowych. Wśród śmiałych kadrów pojawiają się też migawki z rodzinnych spotkań i duchowych podróży.
Tym razem na instagramowym profilu Natalii Siwiec znalazła się relacja z udziału w wydarzeniu zwanym „Burning Man”. Modelka udała się na pustynię Black Rock w północnej Nevadzie (USA), by przez kilka dni zamieszkać w „alternatywnym świecie”.
Natalia Siwiec w „nagim” kostiumie
W sieci opublikowała zdjęcie w przygotowanej na to wydarzenie stylizacji. 40-latka zdecydowała się na bardzo kusy „nagi” strój, który eksponował jej ciało. Przylegająca, wycięta tkanina w kolorze ciała nie ukrywała wiele. Do tego 40-latka dobrała saszetkę na pasku, która przypominała ekstremalnie krótką spódniczkę. Na nogi włożyła ciężkie buty w wojskowym stylu, a na głowę ubrała kapitańską czapkę w wydaniu disco. Jednak to nie jej ubiór wzbudził największe emocje wśród fanów. Internauci skrytykowali wydarzenie, w którym wzięła udział.
BM to dla mnie połączenie festiwalu muzycznego, wystawy sztuki, przygody, odcięcia na 7 dni od świata i życie w kolektywnej świadomości otwartości i akceptacji. Dla mnie to jakby powrót do domu, do swoich ludzi, do ludzi, którzy myślą tak samo. Tu każdy znajdzie coś dla siebie. To jakby alternatywny świat, w którym stworzone są campy, w których możesz robić to co dusza zapragnie: możesz chodzić na lekcje jogi, medytacji, językowe, uczyć się o podatkach, chodzić na profesjonalną terapię z psychologiem, rozwiązywać zadania matematyczne z fascynatami matematyki, chodzić na kursy tantry, medycyny alternatywnej czy zawitać do domu orgii (to tylko niektóre z opcji)
– tak o „Burning Man” pisała Natalia Siwiec.
Celebrytka w długim poście opisywała też piękne okoliczności przyrody, w których odbywa się to wydarzenie. Nie ustawała też w zachwytach nad wrażeniami z imprezy i wpływie festiwali na jej „reset”. Internauci nie podzielili jej entuzjazmu.
Dla mnie to festiwal próżności, metoda, w której musicie robić tak dziwne rzeczy, aby poczuć satysfakcję i adrenalinę, ze dla przeciętnego człowieka takie spotkania są chore ! Trochę współczuję, że trzeba brać udział w takich spotkaniach, aby wasza głowa poczuła wolność.
Wszystko to możesz robić bez jechania na pustynię i bez tego dokładania formy nad treść, kombinowanie i wymyślanie bzdur dla ludzi, którzy najnormalniej się nudzą i nie mają już co zrobić z kasą
– grzmieli użytkownicy Instagrama.