Good Bad & Undead
Taki tytuł będzie nosił film, w którym zobaczymy jednych z ulubionych aktorów "Gry o Tron". Peter Dinklage wcieli się w rolę Van Helsinga, czyli jednego z ostatnich przedstawicieli zabójców wampirów. Nieoczekiwanie nawiążę on współpracę z jednym ze swoich przeciwników. Jason Momoa odegra rolę sojuszniczego wampira, który obiecał, że już nigdy nikogo nie zabije. Obaj będą jednocześnie producentami filmu, który jest ekranizacją pomysłu Marka Swifta i Damiana Shannona.
Pierwsza okazja do współpracy?
Choć obu aktorów kojarzymy z fantanstycznej "Gry o Tron", gdzie Dinklage wcielił się w rolę Tyriona Lannistera, a Momoa zagrał Khala Drogo, to nie mieli oni okazji współpracować. Choć obie postacie odgrywały znaczącą rolę w opowieści, to ani razu się nie spotkały i aktorzy nie mieli żadnych wspólnych scen. Teraz niemal cała fabuła będzie skoncentrowana na tej dwójce. Van Helsing będzie podróżował ze swoim kolegą wampirem i pozorował jego śmierć, aby zgarnąć nagrody od uradowanych mieszkańców kolejnych wiosek.
Czego się spodziewać?
"Good Bad & Undead" wydaje się typową historią o wampirach. Jednak nawet jeśli się taką okaże, to powinna być zabawna i dobrze zagrana, jeśli w obsadzie ma takich aktorów jak Dinklange i Momoa. Film określany jest jako "Zdążyć przed północą" w świecie Brama Stokera. Możemy z tego wywnioskować, że będzie to kino grozy z elementami komedii kryminalnej. Trzeba przyznać, że nie mamy zbyt wiele takich pozycji w naszych kinach. Premiera filmu nie jest jeszcze znana. Pozostaje nam trzymać kciuki i uzbroić się w cierpliwość.
Autor: Konrad Lubaszewski