5 lipca na stadionie Villa Park w Birmingham odbyło się wydarzenie, które już teraz określane jest mianem jednego z najważniejszych momentów w historii muzyki rockowej. Ozzy Osbourne, niekwestionowana ikona heavy metalu, oficjalnie zakończył swoją sceniczną karierę. Wraz z nim na scenie pojawiła się cała plejada gwiazd: Metallica, Slayer, Pantera, Tool czy Guns N’ Roses. Każda z tych formacji nie tylko wykonała swoje największe hity, ale też oddała hołd Black Sabbath, grając covery utworów zespołu, który na zawsze zmienił oblicze muzyki.
Rekordowa zbiórka – 190 milionów dolarów na cele charytatywne
Koncert „Back to the Beginning” był czymś więcej niż tylko muzycznym świętem. Jak ujawnił dyrektor muzyczny wydarzenia, Tom Morello, podczas tego wieczoru udało się zebrać ponad 190 milionów dolarów! Całość środków trafi do trzech organizacji: londyńskiej fundacji Cure Parkinson’s, szpitala dziecięcego w Birmingham oraz hospicjum Acorn Children’s Hospice. To nie tylko imponujący wynik finansowy, ale przede wszystkim realna pomoc dla tysięcy potrzebujących dzieci i osób zmagających się z chorobą Parkinsona.
Tłumy fanów i wzruszające pożegnanie
Na stadionie w Birmingham pojawiło się ponad 40 tysięcy fanów. W mediach społecznościowych natychmiast zaroiło się od emocjonalnych wpisów. „Dziękuję ci za odkrycie heavy metalu i tworzenie tak doskonałej muzyki! Wasza twórczość będzie żyła wiecznie” – napisał jeden z uczestników. „Ten facet ma 76 lat i wciąż brzmi po prostu fenomenalnie” – dodał inny. Wszyscy zgodnie podkreślali, że to nie tylko koniec pewnej epoki, ale też wyjątkowy moment, który na długo pozostanie w ich pamięci.
Cień choroby nad wielkim finałem
Nie zabrakło jednak nuty smutku. Ozzy Osbourne od kilku lat zmaga się z chorobą Parkinsona, co było widoczne podczas koncertu. Wielu fanów wyrażało współczucie i podziw dla artysty, który mimo problemów zdrowotnych zdecydował się pożegnać ze sceną w tak spektakularny sposób. „Naprawdę żal mi Ozzy’ego. Wyglądał jak mocno schorowany, niedołężny mężczyzna” – przyznał jeden z internautów. „Czuję się rozdarty. Bo choć ewidentnie doskonale się bawił, smutno było obserwować go w takim stanie fizycznym. To bez wątpienia koniec pewnej epoki” – dodał inny.
Sam Osbourne nie ukrywa, że walka z chorobą jest trudna, ale nie traci nadziei. W swoim programie radiowym „Ozzy’s Boneyard” mówił: „Mimo całego mojego narzekania najważniejsze jest to, że nadal żyję. Mogę narzekać, że nie mogę chodzić, że nie mogę robić różnych rzeczy, ale mam świadomość, że wielu ludziom nie udało się tego przetrwać. Rekonwalescencja jest powolna. Ale próbuję stanąć na nogi”.
źródło: RMF MAXX, PAP





