Irena Santor o 61. Edycji Festiwalu w Opolu: Emocje, przeprosiny i muzyczne odkrycia

Festiwal w Opolu za nami. Irena Santor, choć nieobecna na widowni, z uwagą śledziła wydarzenia z domowego zacisza. Jakie występy skradły serce legendy polskiej estrady, a które nie spełniły jej oczekiwań?

61. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu, fot. AKPA/Jacek Kurnikowski, Niemiec

Wydarzenie, które od lat jest wyznacznikiem trendów i talentów na polskiej scenie muzycznej, w tym roku ponownie stało się areną nie tylko artystycznych, ale i emocjonalnych wystąpień. Mimo zaproszenia na widownię, ikona estrady — Irena Santor, 61. Edycję Krajowego Festiwalu w Opolu oglądała sprzed telewizora.

Odniosła się do przeprosin Kayah

W rozmowie z "Faktem" artystka przyznała, że wieczór poświęcony Januszowi Kondratowiczowi "Zakochani są wśród nas" szczególnie przypadł jej do gustu. Na nowo odkryła twórczość poety i podkreśla, że każde wykorzystane przez niego słowo ma w tekście odpowiednie znaczenie. Podczas koncertu nie zabrakło również piosenek z repertuaru samej gwiazdy. Kayah zaprezentowała utwór "Powrócisz tu", a swój występ zakończyła słowami: "Pani Ireno, przepraszam", do czego odniosła się sama zainteresowana:

To było jej "Powrócisz tu", a nie moje "Powrócisz tu", ale bardzo zbliżone do mojego. Kayah jest świetnym muzykiem. Bardzo mi się podobała. Nie ma mnie za co przepraszać, to ja jej dziękuję – mówiła dla "Faktu".

Tak samo jak Maryla Rodowicz, artystka wskazuje, że ponad wszystko ceni sobie energię opolskiej publiczności. Szczególnie wyróżniła widownię na koncercie Michała Bajora, która z odpowiednią uwagą i czujnością nagradzała to, co jej się podobało: "Prawie w taki sposób jak w filharmonii, czyli brawa muszą być długie, serdeczne, nie koniecznie krzykliwe czy wrzaskliwe".

 

Według legendy polskiej estrady na szczególne wyróżnienie zasłużyła Natalia Przybysz, która zaśpiewała "Wieczór nad rzeką zdarzeń" Andrzeja Zauchy:

Wyszła dojrzała kobieta, wiedząca, co chce śpiewać i w jaki sposób, interpretatorka, muzykalna osoba, właściwie ubrana, właściwie się zachowująca. Cudownie – kontynuuowała w rozmowie z "Faktem".

Irena Santor nie szczędziła również komplementów Annie Jopek. Wokalistka zaprezentowała utwór "Biały Krzyż" z repertuaru Krzysztofa Klenczona:

Miała na temat tej piosenki, coś dobrego do powiedzenia, jaka interpretacja, jaka umiejętność prowadzenia głosu, jaka świadomość, tego, co chce muzycznie przekazać. Pomyślałam sobie: córciu całuję cię serdecznie w serce.

Nie wszystko przypadło jej do gustu

Jednak nie wszystko znalazło uznanie artystki: "Na każdym festiwalu muszą być wzloty i upadki". Jak twierdzi, brakowało jej koncertu premier:

W tym roku usłyszałam w koncercie "Premier" piosenki, które znam z radia. Jakie to premiery? – pytała retorycznie.

Irena Santor słusznie zauważyła, że w przeszłości tego typu ruch był nie do pomyślenia. W 1981 r. Maryla Rodowicz została wykluczona z konkursu za sprawą utworu "Hej, żeglujże, żeglarzu". "Nieprzyjemna sprawa" dotyczyła piosenki, która nie była premierowa, ponieważ emitowano ją już w radiu. 

 

Komentarze
Czytaj jeszcze: