Związek Jima Carreya i Cathriony White zakończył się tragicznie. W kilka dni od zerwania, 28-letnia kobieta popełniła samobójstwo, przedawkowując leki, takie jak: Percocet, Zofran i Ambien. Miała je wcześniej ukraść z apteczki Carreya. Martwą Cathrionę znaleźli przyjaciele, którzy byli zaniepokojeni długim milczeniem ze strony kobiety. White od lat leczyła się na depresję i należała do sekty scjentologów. Cathriona zostawiła po sobie list pożegnalny, w którym prosiła Carreya o zorganizowanie jej pogrzebu.
"Spędziłam 3 dni nie dowierzając, że cię tu nie ma. Mogę odejść ze złamanym sercem i spróbować poskładać jego kawałki z powrotem. Mogłabym, ale tym razem brak mi już sił. Jest mi przykro, że czułeś, że nie było mnie dla ciebie. Starałam ci się dać to, co miałam najlepszego" –
takie słowa między innymi zawarła w liście. Napisała też, że nie pasuje do tego świata.
Równie niepokojące wydały się SMS-y, które aktor wysyłał do swojej dziewczyny. W nich między innymi zachęcał Cathrionę do zażywania pigułek "po". Nawiązywał też do spraw intymnych w momencie, gdy kobieta straciła ojca. W trakcie romansu z Carreyem kobieta miała podejrzenia, że zaraziła się od niego chorobami wenerycznymi. Aktor tłumaczył wtedy, że "to może pochodzić od kogoś, z kim byłaś przede mną". W rok później ich relacje uległy zmianie, a Carrey stał się wobec Cathriony oziębły. Między innymi wyslał jej taką wiadomość: "Byłem w stosunku do ciebie zdecydowanie zbyt cierpliwy. Nie wiem, o co ci chodzi, ale chyba nie chcę ci już pomagać.".
Do głosu doszedł były mąż Cathriony White, Mark Burton, który uważa, że wizerunek Jima Carreya jest nieprawdziwy, ponieważ "aktor tylko udaje miłego i sympatycznego, a w rzeczywistości jest psychopatą". Dlatego też mężczyzna połączył siły z matką Cathriony, by wspólnie oskarżyć aktora o przyczynienie się do śmierci 28-latki poprzez dostarczenie jej leków na receptę, które White przedawkowała. Sędzia Sądu Najwyższego w Los Angeles orzekł, że proces odbędzie się w 2018 roku.