Justyna Steczkowska o scenicznej wpadce
Justyna Steczkowska jest jedną z najbardziej doświadczonych polskich artystek. Na scenie obecna jest od ponad trzech dekad. W swojej dyskografii ma kilkanaście albumów. Ogólnokrajowej rozpoznawalności przysporzył jej już debiut z 1996 roku, czyli słynna „Dziewczyna Szamana”. Oprócz tytułowego przeboju na płycie znalazły się równie kultowe już kompozycje „Oko za oko, słowo za słowo” czy „Grawitacja”.
Trenerka „The Voice of Poland” znana jest nie tylko z imponującego wokalu, ale i ze spektakularnych koncertów. Na scenie zawsze pokazuje się w niezwykle efektownych kreacjach. Ostatnio, przy okazji wywiadu dla „Dzień dobry TVN”, postanowiła powspominać te najbardziej pamiętne. 51-latka przytoczyła m.in. bardzo niefortunną sytuację z gorsetem.
Mamy tutaj śmieszną historię. W sumie śmieszną po czasie, ale w trakcie wydarzania się tej historii, była dość przerażająca. Nagle w połowie utworu czuję, jak rozpina mi się gorset. Po prostu pękł z tyłu. Nie wiem, co mam robić, czy śpiewać, czy go trzymać. Wszystko na tym gorsecie się trzyma, więc nagle stanęłabym jak półnaga dziewczyna. Tu śpiewam, tu tańczę, a głowa pracuje…
– zaczęła opowiadać.
Artystka znalazła się w patowym położeniu, bo pod pękającym gorsetem nie miała nic. Do końca zachowała zimną krew, ale była zmuszona przerwać występ.
Myślę sobie, że nie dam rady, bo to jest ostatnia haftka. Pęknie i jest po prostu po mnie. Wszyscy to widzą, wszyscy to nagrywają. Więc powiedziałam: „Stop!”. Ludzie patrzą, co się dzieje, a ja powiedziałam: „Proszę państwa, tak was przepraszam. Pękł mi gorset. Muszę pójść się przebrać, bo inaczej zaraz stanę tu jak święty turecki przed wami i już się z tego nie wybronię”
– zdecydowała ostatecznie.
W tej samej rozmowie diva wspomniała o pewnej sukni, która napsuła jej sporo nerwów.
Nie zauważyłam, że ona jest taka lekko przezroczysta. To wszystko zależało od światła. Przed wejściem na scenę, kiedy już nie mogę ani się wrócić, ani przebrać, ktoś zwrócił mi uwagę: „Justyna, ale to jest takie trochę przezroczyste”. Wyszłam na scenę zestresowana. Myślałam, że po prostu umrę, bo wszyscy widzą, że sukienka jest przezroczysta. Okazało się, że ona prześwitywała tylko w świetle poza sceną. Na scenie ten brokat odbijał wszystko, więc publiczność widziała tylko coś świecącego. To, co ja przeżyłam, wychodząc na scenę, to naprawdę nikomu tego nie życzę
– wyznała.
Justyna Steczkowska miała groźny wypadek
Dodajmy, że jakiś czas temu na planie „The Voice of Poland” piosenkarka podzieliła się jeszcze inną historią. Opowiadała wówczas o mrożącym krew w żyłach wypadku, do którego doszło, gdy wychodziła na scenę w Gdańsku.
Wchodziłam na scenę w Gdańsku, gdzie graliśmy duży jazzowy koncert, i była taka wielka belka. Było ciemno, nie zauważyłam i nagle bum głową. Wychodzę na scenę, a mi się struga krwi leje
– wspominała.
Autor: Maria Staroń