Katarzyna Cichopek zdobyła serca polskich widzów postacią Kingi Zduńskiej w "M jak miłość". Losy jej bohaterki toczą się już od 18 lat i w tym czasie mogliśmy zobaczyć, jak z uczennicy zamieniła się w matkę, już niebawem, czworga dzieci. Od samego początku postaci Kingi towarzyszył tytułowy wątek miłosny. Dziewczyna bowiem od zawsze związana była z Piotrkiem Zduńskim. Para przetrwała mimo przeciwności losu, co sprawia, że cieszy się ogromną sympatią fanów "Emki". Z pewnością w zdobyciu sympatii Kasi Cichopek pomógł nieidealny wygląd. Dzięki nie za szczupłej sylwetce, pyzatej buzi i kręconych włosach wydawała się swojską dziewczyną. Okazuje się, że producenci nie wszystkich seriali dostrzegli ten atut w aktorce.
Za gruba do roli
Niedawno na okładce "Gali" pojawiła się część obsady "M jak miłość". Wśród nich była Cichopek, która udzieliła bardzo szczerego wywiady. Oprócz pytań związanych z serialem, w którym gra przez ostatnie 18 lat, została zapytana o to, z czym musiała się zmagać. Wówczas aktorka zaskoczyła swoim wyznaniem.
Choć obecnie Kasia Cichopek jest uwielbiana przez widzów serialu, to okazuje się, że jej początki nie należały do najłatwiejszych. Aktorka bowiem pierwszą swoją rolę straciła po paru dniach. Wszystko z powodu jej wyglądu. Według producentów była ona… za gruba.
"Jako nastolatka należałam do Ogniska Teatralnego przy Teatrze Ochoty u Jana i Haliny Machulskich. Dzięki nim trafiłam na plan pierwszego serialu, z którego wyrzucono mnie, bo byłam… za gruba. Już na początku drogi aktorskiej zaliczyłam twarde lądowanie. Wtedy uznałam, że show-biznes to nie moja bajka, bo ze swoją naturą wrażliwca po prostu się do tego nie nadaję" – wyjawiła Cichopek, która później właśnie z tego powodu nie wierzyła, że produkcja "M jak miłość" zainteresuje się jej kandydaturą. Na szczęście, tym razem doceniono wówczas wschodzącą gwiazdę.