Katarzyna Dowbor rozpłakała się na wizji. Opowiedziała o stracie przyjaciela. "To był rak płuc"

W "Pytaniu na śniadanie" poruszony został temat leczenia zwierząt. Katarzyna Dowbor podzieliła się swoją historią. Opowiedziała, jak walczyła o życie swojego ukochanego psa, który miał raka płuc.

fot. AKPA

„Pytanie na śniadanie”. Katarzyna Dowbor o stracie psa

Piątkowe wydanie „Pytania na śniadanie” poprowadzili Katarzyna Dowbor i Filip Antonowicz. Jednym z punktów programu była rozmowa o leczeniu zwierząt. Poruszono w niej temat bardzo wysokich kosztów, jakie są w stanie ponieść właściciele po to, aby uratować przyjaciela oraz tego, kiedy się poddać i pozwolić ukochanemu pupilowi odejść.

Katarzyna Dowbor, która jest ogromną miłośniczką zwierząt, postanowiła podzielić się bolesnym doświadczeniem. Opowiedziała o chorobie swojego psa. Wyznała, że walka o jego życie trwała tylko 3 tygodnie. Choć poddawała go kosztownemu leczeniu, nie przynosiło ono skutku. W  końcu musiała podjąć decyzję o uśpieniu, aby Benio już nie cierpiał.

O mojego berneńczyka walczyłam – ciężko mi o tym mówić, bo to był taki mój najukochańszy pies – tylko 3 tygodnie, bo to był rak płuc. W pewnym momencie stwierdziłam, że jednak muszę mu pozwolić – a właściwie pomóc – odejść, bo on nie jadł, po prostu umierał z głodu, mimo że codziennie robiłam kroplówki sama już w końcu. I powiem wam, że długo się zastanawiałam, czy mam to zrobić. Odkładałam tę decyzję i doszłam do wniosku, że muszę mu po prostu ulżyć, bo bardzo cierpiał i to nie chodziło o koszty, bo koszty oczywiście były też ogromne, ale chodziło o to, żeby nie cierpiał – wyznała w „PnŚ” w trakcie rozmowy z ekspertkami.

Katarzyna Dowbor musiała uśpić psa

Katarzyna  Dowbor nie ukrywała, że to bardzo trudny emocjonalnie dla niej temat. W pewnym momencie musiała otrzeć łzy. Filip Antonowicz widząc, że jego ekranowa partnerka potrzebuje wsparcia, przytulił ją. Prowadząca „Pytanie na śniadanie” zaapelowała też do widzów, aby w takiej sytuacji nie zostawiali zwierzęcia samego. Dodała, że choć trudno patrzeć, jak ukochany pupil jest usypiany, dla niego bardzo ważna jest nasza obecność. 

Z tym psem trzeba być do końca. Nie zostawiać go w obcym miejscu, w przychodni i powiedzieć: „zróbcie coś z tym, bo ja nie chcę na to patrzeć”. To nie o naszą wygodę i nasze emocje chodzi. To chodzi o to, aby to zwierzę miało nas, swoich ukochanych ludzi, do końca – zaakcentowała Katarzyna Dowbor.

Autor: Anna Helit

Komentarze
Czytaj jeszcze: