Koniec jednocentówek. Kolekcjonerzy już ostrzą sobie zęby

Amerykańskie jednocentówki przechodzą do historii. Mennica w Filadelfii zakończyła wybijanie tych monet. Kolekcjonerzy wiedzą, że konkretne sztuki mogą być naprawdę cenne.

Koniec jednocentówek. Kolekcjonerzy już ostrzą sobie zęby, fot. Shutterstock
Koniec jednocentówek. Kolekcjonerzy już ostrzą sobie zęby, fot. Shutterstock

Najważniejsze informacje:

  • Stany Zjednoczone zakończyły produkcję monet jednocentowych, słynnych „penny”.
  • Kolekcjonerzy już czekają na rozpoczęcie aukcji ostatnich wyprodukowanych sztuk, których wartość rynkowa szacowana jest na miliony dolarów.
  • USA to nie pierwszy kraj, który kończy z monetami o najniższych nominałach.

Koniec jednocentówek w USA

W Stanach Zjednoczonych kończy się pewna epoka – po 232 latach produkcji, mennica państwowa zakończyła wytwarzanie słynnych jednocentówek, czyli popularnych „penny”. Decyzja zapadła po analizie kosztów – okazuje się, że wyprodukowanie jednej monety kosztuje niemal cztery centy, co generuje dla państwa ogromne straty. Rocznie to aż 56 milionów dolarów.

Pierwsze jednocentówki pojawiły się w amerykańskim obiegu w 1792 roku, na mocy ustawy podpisanej przez prezydenta Jerzego Waszyngtona. Obecnie na awersie tej monety widnieje Abraham Lincoln, a „penny” stała się symbolem historii i codzienności za oceanem. Przez ponad dwa wieki jednocentówka była nieodłącznym elementem amerykańskiej gotówki.

Kolekcjonerzy ostrzą zęby

Ostatnie wyprodukowane jednocentówki już wkrótce mogą stać się wyjątkowo cenne. Mennica w Filadelfii zakończyła produkcję 12 listopada 2025 roku, a pięć ostatnich monet z charakterystycznym symbolem Omega trafi na aukcję. Eksperci przewidują, że ich cena może osiągnąć od 2 do nawet 5 milionów dolarów za sztukę. Departament Skarbu zapowiada, że aukcja odbędzie się w bliżej nieokreślonym terminie. Jednocześnie zapowiedziano, że kolekcjonerskie wersje „penny” będą od czasu do czasu dostępne w limitowanych nakładach.

Zmiany na rynku i w portfelach Amerykanów

Zakończenie produkcji jednocentówek już teraz wpłynęło na rynek. Firmy zaczynają dostosowywać ceny, a monety stają się coraz trudniejsze do znalezienia. W rzeczywistości jednak w obiegu nadal znajduje się około 300 miliardów „penny” – znacznie więcej, niż jest potrzebne do codziennych transakcji. Wiele z nich zalega w domowych skarbonkach – według rządowych analiz przeciętne gospodarstwo domowe przechowuje w drobnych nawet od 60 do 90 dolarów.

Wycofanie jednocentówek oznacza konieczność zaokrąglania cen, co – jak wynika z badań – może kosztować konsumentów nawet dodatkowe 6 milionów dolarów rocznie. To kolejny aspekt, który będą musieli wziąć pod uwagę zarówno sprzedawcy, jak i klienci.

Światowe trendy – USA dołącza do innych krajów

Stany Zjednoczone nie są pierwszym krajem, który żegna się z monetami o najniższym nominale. Australia i Nowa Zelandia wycofały jedno- i dwucentówki już w latach 90., a Kanada dołączyła do nich w 2012 roku. W krajach Unii Europejskiej, choć formalnie decyzję o wycofaniu może podjąć jedynie Komisja Europejska, w praktyce ceny w wielu państwach są zaokrąglane tak, by eliminować potrzebę używania 1- i 2-eurocentówek.

Oceń ten artykuł 0 0