Z pewnością fanom "M jak miłość" zdążyło się już obić o uszy, że w rodzinie Chodakowskich szykuje się kolejna tragedia. Tym razem dramat ma wywołać Joasia, która podejmie się próby samobójczej. Wszystko dlatego, że kobieta nie będzie w stanie pogodzić się ze śmiercią Tomka. Nie będzie jej też straszna wizja osierocenia dzieci. Jednak czy ten wątek zakończy się dramatycznie? Okazuje się, że niekoniecznie. Barbara Kurdej-Szatan uchyliła rąbka na temat dalszych losów swojej bohaterki.
"W styczniu mam więcej dni zdjęciowych, więc wątek Joasi się ponownie rozwinie, trochę się pozmienia u niej i na pewno będzie bardziej optymistycznie. Wyszła z opresji, bo chciała przecież popełnić samobójstwo, ale teraz już idzie ku dobremu" – zdradziła aktorka w rozmowie z jastrzabpost.pl. Wyjaśniła też, dlaczego scenarzyści zdecydowali rozwiązać wątek Asi w taki sposób. Okazuje się, że wyjazd Chodakowskiej do Francji spowodowany był tym, by nie przytłoczyć widzów "M jak miłość" ilością smutku i żałoby. Wszystko dlatego, że mniej więcej w tym samym czasie serialowi bohaterzy żegnali Lucjana Mostowiaka. Decyzja ta też była uzależniona od tego, że Kurdej-Szatan grała w tym samym czasie w musicalu "Chicago" w Krakowie.