Cały czas mówi się o tym, że Małgorzata Kożuchowska drze z kimś koty. Media co chwilę donoszą o kolejnych stronach konfliktu. Okazuje się, że niemal większość z nich nawet blisko prawdy nie stała.
"Przez lata byłam skonfliktowana przez tabloidy z koleżankami i kolegami: Agatą Kuleszą, Tamarą Arciuch, Agnieszką Dygant, Edytą Olszówką, ostatnio Mają Ostaszewską i Bartkiem Topą" – wyznała w rozmowie z Party, dodając: "To nie była prawda. Nie mam natury człowieka, który snuje intrygi czy lubi się kłócić".
Co ciekawe, aktorka przyznała, że nikt do niej nie dzwonił choćby w przypadku "kłótni" z Maciejem Zieniem. Kożuchowska miała zbojkotować jego pokaz mody.
"Podobno nawet odsyłałam mu kwiaty, które do mnie z przeprosinami wysyłał…" – wyjaśniła niedorzeczne doniesienia, podkreślając, że prywatnie lubi projektanta i ceni jego pracę.
To nie wszystkie plotki, jakie zdementowała Małgosia. Jedną z nich miała też być informacja, że aktorka została wygryziona z roli "Kotka na gorącym uczynku" przez Edytę Olszówkę. Jak wyznała Kożuchowska, ona przechodziła wtedy trudną, zagrożoną ciążę. "Lekarz nie zgodził się, bym pracowała" – powiedziała "Party".
Ostatnie nieprawdziwe doniesienia na temat Małgorzaty Kożuchowskiej miały pojawić się przy okazji wizyty księcia Williama i księżnej Kate w Polsce.
"Ktoś wymyślił, że przed spotkaniem z księżną Kate i księciem Williamem postanowiłam rozpisać casting wśród projektantów na sukienkę na to spotkanie. A prawda jest taka, że kiedy para książęca przyjechała do Warszawy, byłam na dawno zaplanowanych wakacjach z rodziną" – stwierdziła rozbawiona aktorka.
Wychodzi na to, że celebryci niekoniecznie muszą być tak skłóceni, jak się o tym mówi.