Zaginięcie Malwiny z „Warsaw Shore”
Malwina Pycka była uczestniczką drugiego sezonu programu „Warsaw Shore”, w którym wykazała się zamiłowaniem do imprezowania. Po nagraniu odcinków słynnej produkcji, słuch o niej zaginął. Ostatnio Malwina miała szansę przypomnieć widzom programu o sobie…
Niedawno do portalu Pudelek.pl zgłosiły się koleżanki uczestniczki drugiego sezonu „Warsaw Shore”, nagrywanego 7 lat temu. W wiadomości do portalu wyraziły swój niepokój nieobecnością 27-latki w Polsce. Kobieta miała bowiem przylecieć z wakacji w Dubaju 15 stycznia, jednak słuch po niej zaginął. Dopiero 17 stycznia koleżanki gdańszczanki dostały wiadomość od Pyckiej, którą wysłała z instagramowego konta nowo poznanego mężczyzny. Napisała, że potrzebuje pomocy, później nie dawała żadnych oznak życia.
Zaniepokojona rodzina zdążyła poinformować policję o zaginięciu Pyckiej.
Malwina pisała w niedzielę do koleżanek z obcego konta jakiegoś ochroniarza w centrum handlowym, że "ma kłopoty" i trzeba jej pomóc kupić bilet, bo nie ma jak wrócić do domu. Pisała, że potrzebuje pomocy i zaraz się znowu odezwie od kogoś innego. Postawiła na rzęsach wszystkie koleżanki – wyznała jedna z koleżanek Malwiny Pyckiej portalowi Pudelek.pl.
Poszukiwania zaginionej
Bardzo szybko wiadomość o zaginięciu 27-latki rozprzestrzeniła się na portalach społecznościowych. Między innymi udostępniano ją na facebookowych grupach. Jednak okazało się, że ogłoszenie bardzo szybko zniknęło z Facebooka. Powodem było… znalezienie całej i zdrowej Malwiny z „Warsaw Shore” we własnym apartamencie w Warszawie! Co zatem działo się przez kilka dni z 27-latką? Brak kontaktu spowodowany był… imprezowaniem.
Nie zdążyła na swój piątkowy lot, bo imprezowała. Kontaktowaliśmy się z nią w imieniu rodziny ze wszystkimi znajomymi przebywającymi w Dubaju, bo pomogli w poszukiwaniach, pytali na policji. Dzwoniliśmy do ambasady w Dubaju i również oni próbowali się dowiedzieć, co się stało. A gdy dzisiaj jedna z koleżanek pojechała do jej mieszkania i dobijała się do drzwi, Malwina otworzyła zaspana. Powiedziała tylko, że "nie pomyślała". Wydawało jej się, że "minęły dopiero dwa dni i zapomniała po prostu napisać do kogokolwiek". Nie wiedziała nawet, że jest na kwarantannie. […] Matka zapłakana nie była w stanie rozmawiać wczoraj z policją. Ojciec pojechał w czwartek na komisariat, żeby zgłosić zaginięcie. - oznajmiła koleżanka Pyckiej.