Po wydanej po kilku latach przerwy płycie, która nie doczekała się trasy koncertowej ani szczególnej promocji, przyszedł czas, by Marina próbowała sił w innej branży. Tym razem padło na urodową, w której Marina Łuczenko chce uchodzić za ekspertkę, póki co dbania o włosy. Do decyzji podzielenia się swoimi rytuałami pielęgnacyjnymi miały ją skłonić pytania fanek o to, co robi, by mieć piękne włosy.
Okazuje się, że włosowa przygoda Mariny rozpoczęła się po tym, jak piosenkarka zdecydowała się zaprezentować na swoich włosach ombre.
"Moich włosów zrobiło sie dużo mniej. Chcąc się ratować, doczepiłam włosy najmniej inwazyjną metodą czyli na warkocze. Nie jestem w stanie jednak znieść żadnej sztuczności na swoim ciele, ani doczepianych włosów czy rzęs. Dlatego szybko je ściągnęłam i załamałam się, gdy zobaczyłam, co z nich zostało. Przeczytałam wiele porad na blogach dotyczących naturalnej pielęgnacji włosów. Uparłam się, że doprowadzę swoje włosy do takiego stanu w jakim były, zanim zaczęłam z nimi eksperymentować" – wyjaśniła Marina.
Na wstępie porad Marina zachęca kobiety, by jeśli nie mają siwych włosów lub odrostów, nie farbowały swoich włosów, "a zwłaszcza nie rozjaśniały włosów". Celebrytka zdradza też, jaki salon dba o refleksy widoczne na jej włosach. Następnie dokładnie dzieli się wszystkimi czynnościami, jakie wykonuje podczas mycia. Jednocześnie stwierdza, że suszenie suszarką bardzo niszczy końce, by potem wyznać, że w przypadku publicznych wyjść decyduje się na suszenie włosów, dopiero na końcu wybierając zimny nawiew.
To wszystko wydaje się dość zrozumiałe. Gdy Marina przeszła do wyjaśniania, kiedy i jak należy podcinać włosy, brzmi to dość zabobonnie:
"Zazwyczaj sama podcinam włosy. Używam do tego elektrycznej maszynki, którą pożyczam od męża, lub nożyczek, które kupiłam w sklepie fryzjerskim i nie tnę nimi absolutnie nic oprócz włosów. Podcinam je co miesiąc, tylko w pełni księżyca. Odrastają wtedy szybciej i są ładniejsze" – tłumaczy Marina, z pewnością zaskakując niejednego, że nie decyduje się na podcinanie włosów u fryzjera.
Na koniec Marina zaznacza, że każdy ma inny rodzaj włosa, dlatego jej rady niekoniecznie sprawdzą się w każdym przypadku. Całość porad celebrytki możecie przeczytać poniżej:
"Dziewczyny, pytacie mnie często o moje włosy. Mimo sporadycznego farbowania (max 3 razy w roku) i częstych stylizacji podczas różnych sesji (wtedy cierpią najbardziej) są w niezłej kondycji. Zdradzę Wam, co robię na codzień i jak o nie dbam. Jeśli chcesz mieć piękne i zdrowe włosy to nie farbuj, a zwłaszcza nie rozjaśniaj włosów jeżeli nie musisz! To je najbardziej niszczy. W większości przypadków natura wie, co robi. Jeżeli jednak musisz, ze względu np. na siwe włosy, odrosty czy zwyczajnie chcesz, staraj sie robić to jak najrzadziej. Ja dzień przed wizytą u fryzjera nakładam maskę np. olaplex, żeby je zabezpieczyć. O moją bezpieczną koloryzacje dba salon RubyBlue. Przede wszystkim staram się ich nie myć codziennie. Suszenie suszarką bardzo je niszczy. Myje je co 2-3 dni. Częstsze mycie w moim przypadku nie jest konieczne. Po drugie, zawsze przed planowanym myciem na suche włosy nakładam obficie olej kokosowy na noc, na całej długości (nie u nasady). Czasami olej arganowy, wtedy nakładam go od nasady. Na noc plotę warkocza. Opuszczam głowę w dół i plotę warkocza odwrotnie, do góry. Takim sposobem długie włosy podczas snu mniej się niszczą i nie obcierają sie o poduszkę. Powłoczka na poduszkę powinna być jedwabna lub satynowa, ponieważ taka korzystnie wpływa na włosy oraz na naszą cerę. Wracając do mycia, jeżeli nie jest to mycie poprzedzone aplikacją maski kokosowej to najpiew mocze włosy i nakładam np. mniej lubianą przeze mnie odżywkę (jakąś nie trafioną) na same końce, a następnie nakładam szampon (bez sls parbenów itd) u nasady. Dalej myję i spłukuję oraz nakładam ulubioną odżywkę na końce i trzymam 2 minuty, przeczesując włosy grubym grzebieniem. Na koniec zawsze spłukuję włosy zimną wodą, żeby zamknąć łuskę. Jeżeli mam czas i nie muszę wyglądać świetnie to pozwalam im samoistnie wyschnąć. Jeżeli jednak planuję się pokazać publicznie na jakimś evencie, to trzymam w ręczniku kilka minut. Spryskuję odżywką, która chroni przed ciepłem. Następnie suszę, zawsze głową w dół, na owalnej szczotce zawsze kończąc suszenie zimnym nawiewem. Zazwyczaj sama podcinam włosy. Używam do tego elektrycznej maszynki, którą pożyczam od męża lub nożyczek, które kupiłam w sklepie fryzjerskim i nie tnę nimi absolutnie nic oprócz włosów. Podcinam je co miesiąc, tylko w pełni księżyca. Odrastają wtedy szybciej i są ładniejsze. Jeżeli zapuszczasz włosy to tym bardziej podcinaj je co miesiąc, chociaż odrobinkę. Kiedyś zapuszczałam włosy i ich nie obcinałam, a one wcale nie rosły i kruszyły się. Od kiedy zaczęłam podcinać włosy regularnie w pełni księżyca, co miesiąc ścinam około 2,5cm. Skąd te rytuały? Ponieważ kiedyś pod wpływem mody na włosy ombre, mocno rozjaśniałam końce. Moich włosów zrobiło sie dużo mniej. Chcąc się ratować, doczepiłam włosy najmniej inwazyjną metodą czyli na warkocze. Nie jestem w stanie jednak znieść żadnej sztuczności na swoim ciele ani doczepianych włosów czy rzęs. Dlatego szybko je ściągnęłam i załamałam się, gdy zobaczyłam, co z nich zostało. Przeczytałam wiele porad na blogach dotyczących naturalnej pielęgnacji włosów. Uparłam się, że doprowadzę swoje włosy do takiego stanu, w jakim były, zanim zaczęłam z nimi eksperymentować. Udało mi się to. Teraz rozjaśniam je tylko delikatnymi refleksami by dodać im objętości. Kazdy ma inny rodzaj włosa, dlatego moje rady nie muszą być dobre dla wszystkich. Mam nadzieję jednak, że wiele osób z nich skorzysta. Pamiętajcie, że trzeba być systematycznym, a pierwsze efekty zobaczysz dopiero po minimum 3 miesiącach. Powodzenia. Piszcie co myślicie i czy chcecie więcej? Buziaki"
A post shared by MaRina (@marina_official) on
A post shared by MaRina (@marina_official) on