Tatuaże Martyny Wojciechowskiej
Martyna Wojciechowska słynie z zamiłowania do ozdabiania swojego ciała tatuażami. Na swoim ciele ma ich naprawdę sporo. Najbardziej charakterystyczne z pewnością są skrzydła, które pokrywają przedramiona podróżniczki, rozciągając się od nadgarstków po niemal same łokcie. Wiele tatuaży Wojciechowskiej ma również związek z jej podróżami. Na ramieniu ma wytatuowane szerokości geograficzne, które wiążą się z ważnymi w jej życiu miejscami i wydarzeniami.
Nowy wzór na ciele podróżniczki
Do kolekcji wzorów na ciele Martyny Wojciechowskiej właśnie dołączył kolejny. Efektami tatuowania podróżniczka pochwaliła się na swoim Facebooku, wyjaśniając również genezę i symbolikę tatuażu. „Wolność i rodzina to dla mnie najważniejsze wartości w życiu” – podkreśliła Wojciechowska, która tym razem zdecydowała się na ozdobienie swoich pleców wizerunkiem wilka.
„Ten wzór musiał pojawić się na moim ciele. Wilk jest symbolem siły, wolności, lojalności i troski o watahę. Wilk to także wytrwałość i niezłomność. Od teraz na zawsze ze mną” – napisała podróżniczka. Co ciekawe, Wojciechowska dodała również, że „to jeszcze nie koniec niespodzianek…”. Czyżby już szykowała się na kolejny tatuaż?
Wilk – wybór nieprzypadkowy
W kolejnym wpisie na Facebooku podróżniczka jeszcze bardziej szczegółowo pisze o swoim tatuażu i znaczeniu wzor. „Wilki to chyba najlepiej zorganizowana grupa zwierząt, a samiec Alfa i samica Alfa w stadzie wilków to wzorcowy przykład wzajemnego wsparcia i współpracy. Na czele każdej wilczej watahy stoi zarówno samiec, jak i samica. Nie rywalizują, ale wspólnie przewodzą grupie. Każda kolejna funkcja w stadzie również obsadzona jest podwójnie” – zauważa Wojciechowska.
„Kiedy podczas polowania samiec Alfa zostanie ranny, kolejnym łowom przewodzi samica Alfa. Po wyzdrowieniu, samiec Alfa wraca do swojej roli. Tak samo, kiedy samica urodzi młode – samiec Alfa przejmuje jej rolę w stadzie do czasu, aż będzie mogła wrócić do swoich obowiązków względem watahy. Piękny przykład współpracy i „zarządzania zespołem” – podkreśla podróżniczka. „Czuję się zainspirowana” – dodaje.
Autor: Maria Staroń