Robert Lewandowski wychował się w rodzinie sportowców. Mama jest siatkarką, a tato był judoką. To właśnie od nich młody Robert uczył się dobrych sportowych zachowań i pasji do aktywności fizycznej. Spory wpływ miała na syna właśnie pani Iwona, która oprócz gry w siatkówkę, grała też w piłkę nożną. A sam piłkarz ponoć też nieźle radził sobie jako tenisista!
"Robert miał talent również do tenisa, w szkole wygrywał turnieje, ale z drugiej strony patrzył na mnie, jak grałam z dziewczynami - cały czas byłam w rytmie treningowym. I on też tak chciał. Proszę się nie śmiać, naprawdę grałam w piłkę nożną. Ale nie byłam talentem. Natomiast delektowałam się widokiem układania stóp u piłkarza. Jak jeździłam na treningi z Robertem i patrzyłam, jak on układa stopę, to z dnia na dzień widziałam różnicę. Pamiętam jeszcze mecz naszej kadry za czasów trenera Smudy. Znałam cały zespół, wiedziałam, kto na jakiej pozycji gra, że ten powinien grać na lewej obronie, a tamten na prawej i miałam wątpliwości, czy taktyka nie ma błędów. Potem okazało się, że miałam rację" – przyznała mama Lewandowskiego.
Jednak, jak się okazuje, pani Iwona nie była jedyną stojącą za sukcesem piłkarza. Ostatnio sporo zasług przypisuje sobie również żona piłkarza, która dba o jego dietę i jest pod tym względem restrykcyjna. I okazuje się, że to podoba się teściowej. Pani Iwona o Ani mówiła w bardzo pozytywny sposób.
"To prawda. Ania jest wspaniała i czuwa nad wszystkim. Na lodówce zostawia Robertowi karteczki, co ma zjeść na śniadanie i czym popić. Ja też zawsze przywiązywałem wagę do diety, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, że mleko jest dla piłkarza szkodliwe, bo to z niego biorą się zakwasy. Ania nam to uświadomiła".