fot. pixabay.com
Nauczyciele chcą podwyżek
Jak podaje „Rzeczpospolita”, nauczyciele oczekują od Ministerstwa Edukacji Narodowej podwyżek w wysokości tysiąca złotych. Pracownicy oświaty są gotowi podjąć akcję protestacyjną, jeśli ministerstwo nie potraktuje poważnie ich żądań. Nauczyciele nie wykluczają strajku tuż przed przyszłorocznymi maturami oraz egzaminami na zakończenie szkół podstawowych i gimnazjów.
Związek Nauczycielstwa Polskiego uważa aktualne, zaproponowane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej podwyżki za niedostateczne. Jak wylicza ZNP, od kwietnia tego roku pensja stażysty wzrosła o 86 złotych, nauczyciela kontraktowego – 87 złotych, mianowanego – 99 złotych, a dyplomowanego – 117 złotych. Zdaniem nauczycieli niskie zarobki w branży sprawiają, że młodzi nie chcą pracować w szkołach. W samej Warszawie ma brakować już tysiąca sześciuset nauczycieli.
Matury i egzaminy końcowe zagrożone?
„Przygotowaliśmy ankietę. Do końca roku nauczyciele będą mogli się wypowiedzieć, jaką formę protestu powinniśmy podjąć” – mówi cytowany przez „Rzeczpospolitą” Sławomir Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego. Jak dodaje, przez pierwszą godzinę w ankiecie wypowiedziało się około 3 tysięcy osób. „Jak na razie większość osób opowiedziała się za skorzystaniem ze zwolnień lekarskich w newralgicznych okresach roku szkolnego” – mówi Broniarz.
Jak pisze „Rzeczpospolita”, nauczyciele nie ukrywają, że inspirują się niedawnym strajkiem polskich policjantów, którzy przed 11 listopada masowo zachorowali na „psią grypę”. „Widzimy, że takie nieformalne działania przynoszą lepsze efekty. Nauczyciele uważają, że podobną akcję powinniśmy zorganizować podczas egzaminów gimnazjalnych czy na zakończenie szkoły podstawowej” – mówi w rozmowie z dziennikiem przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego. Nie wyklucza on jednak działań w oparciu o ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych.