"Znaczna część z was myślała, że adoptowałam dziecko"
Ostatnio na instagramowym profilu Michała Piróga pojawiła się seria postów, które poruszyły fanów tancerza: „Możecie mi mówić tato” - pisał. Choreograf, który już lata temu publicznie przyznał, że jest homoseksualistą, jest świadomy tego, że w społeczeństwie wciąż słychać wiele krzywdzących, krytycznych czy nienawistnych opinii w jego kierunku. Faktem jest również to, że jego osobowość, praca, opinie i działalność medialna cieszą się równocześnie dużą sympatią wielu osób.
Na swoim Instagramie tancerz postanowił opublikować wyjątkowo osobisty wpis, który był zapowiedzią bardzo ważnej akcji:
Możecie mi mówić tato... właśnie otrzymałem dokumenty. Wdech , wydech - wiem , znam zdanie niektórych osób na ten temat. Widzicie są faktycznie osoby które sadzą, że inni ludzie kierują się własnym interesem w podejmowaniu przeróżnych decyzji życiowych. Zapewne są i tacy ale są i ci którzy myślą w wielu kwestiach nie umysłem, wygodą czy ewentualnym profitem.
"Mam nadzieję, że nikt nie poczuje się urażony"
W kolejnym wpisie Michał Piróg postanowił rozwiać już wszelkie wątpliwości i ze szczegółami wytłumaczyć, co oznaczały poprzednie posty.
"Kochani mam nadzieję, że nikt nie poczuje się urażony ze względu na fakt, iż poprzednie posty mogły was wprowadzić w błąd. Znaczna cześć z was myślała, że adoptowałam dziecko" - pisał tancerz.
Pod publikacją ze zdjęciem Tombiego, Piróg opowiedział historię młodego orangutana, który aktualnie znajduje się w centrum rehabilitacyjnym:
"Na imię mam Tombie mam niespełna 3,5 roku. Zostałem znaleziony pod moim domem około 18 miesięcy temu. Znalazł mnie nieznany mi farmer, ważyłem wtedy 3,2 kg. Byłem chory, niedokarmiony, odwodniony i chorowałem na ciężką malarię. Mój dom został zrównany z ziemią prawie doszczętnie, moja mama zginęła podobnie jak nasi krewni i dalecy kuzyni. Stało sie to w trakcie najazdu buldożerów na nasze domostwo, którym był najstarszy na świecie las deszczowy. Las ten został zniszczony przez ludzi ponieważ chcieli mieć tańsze batoniki, kremy i inne produkty użytku codziennego. Więc go wycięli żeby posadzić tam inne rośliny z których pozyskują surowce. Ja miałem dużo szczęście i tak oto 1 października 2017 roku trafiłem do ośrodka rehabilitacyjnego w północno wschodnim Borneo. Byłem wtedy bardzo ciężko chory i nieprzystosowany do życia. Teraz z upływem czasu powoli uczę się wszystkiego co potrzebne jest mi do przeżycia w przyszłości. Niestety nie jest to takie łatwe. Ponieważ my orangutany dosłownie wszystkiego uczymy się od naszych matek. Moja jak wiecie zginęła. Los jednak uśmiechnął sie do mnie ponownie i na moje szczęście w ośrodku poznałem koleżankę o imieniu Matamis. Matami jest naprawdę super i po części zastępuje mi mamę ale i siostrę. To ona jest obecnie moim nauczycielem życia. Moi zdziesiątkowani krewni i kuzyni oraz inne zwierzęta z którymi dzieliliśmy nasz dom nadal żyją w pozostałościach lasu deszczowego. Mam nadzieje, że pozwolicie mi do nich kiedyś w przyszłości dołączyć. To zależy już tylko od was i od waszego podejścia do natury - Tombie".
Autor: Katarzyna Solecka