Michał Piróg opublikował zdjęcie z historią Tombiego: "Mam nadzieję, że nikt nie poczuje się urażony"

Kilka dni temu Michał Piróg postanowił poinformować Internautów, że można go nazywać tatą. Część obserwatorów mogła więc pomyśleć, że tancerz zdecydował się na adopcję dziecka. Jaka jest prawda? Najnowszy wpis to zdjęcie 3,5 letniego Tombiego wraz z dokładną historią i wyjaśnieniami...

"Znaczna część z was myślała, że adoptowałam dziecko"

Ostatnio na instagramowym profilu Michała Piróga pojawiła się seria postów, które poruszyły fanów tancerza: „Możecie mi mówić tato” - pisał. Choreograf, który już lata temu publicznie przyznał, że jest homoseksualistą, jest świadomy tego, że w społeczeństwie wciąż słychać wiele krzywdzących, krytycznych czy nienawistnych opinii w jego kierunku. Faktem jest również to, że jego osobowość, praca, opinie i działalność medialna cieszą się równocześnie dużą sympatią wielu osób. 
Na swoim Instagramie tancerz postanowił opublikować wyjątkowo osobisty wpis, który był zapowiedzią bardzo ważnej akcji: 

Możecie mi mówić tato... właśnie otrzymałem dokumenty. Wdech , wydech - wiem , znam zdanie niektórych osób na ten temat. Widzicie są faktycznie osoby które sadzą, że inni ludzie kierują się własnym interesem w podejmowaniu przeróżnych decyzji życiowych. Zapewne są i tacy ale są i ci którzy myślą w wielu kwestiach nie umysłem, wygodą czy ewentualnym profitem.

"Mam nadzieję, że nikt nie poczuje się urażony"

W kolejnym wpisie Michał Piróg postanowił rozwiać już wszelkie wątpliwości i ze szczegółami wytłumaczyć, co oznaczały poprzednie posty. 

"Kochani mam nadzieję, że nikt nie poczuje się urażony ze względu na fakt, iż poprzednie posty mogły was wprowadzić w błąd. Znaczna cześć z was myślała, że adoptowałam dziecko" - pisał tancerz.

Pod publikacją ze zdjęciem Tombiego, Piróg opowiedział historię młodego orangutana, który aktualnie znajduje się w centrum rehabilitacyjnym:

"Na imię mam Tombie mam niespełna 3,5 roku. Zostałem znaleziony pod moim domem około 18 miesięcy temu. Znalazł mnie nieznany mi farmer, ważyłem wtedy 3,2 kg. Byłem chory, niedokarmiony, odwodniony i chorowałem na ciężką malarię. Mój dom został zrównany z ziemią prawie doszczętnie, moja mama zginęła podobnie jak nasi krewni i dalecy kuzyni. Stało sie to w trakcie najazdu buldożerów na nasze domostwo, którym był najstarszy na świecie las deszczowy. Las ten został zniszczony przez ludzi ponieważ chcieli mieć tańsze batoniki, kremy i inne produkty użytku codziennego. Więc go wycięli żeby posadzić tam inne rośliny z których pozyskują surowce. Ja miałem dużo szczęście i tak oto 1 października 2017 roku trafiłem do ośrodka rehabilitacyjnego w północno wschodnim Borneo. Byłem wtedy bardzo ciężko chory i nieprzystosowany do życia. Teraz z upływem czasu powoli uczę się wszystkiego co potrzebne jest mi do przeżycia w przyszłości. Niestety nie jest to takie łatwe. Ponieważ my orangutany dosłownie wszystkiego uczymy się od naszych matek. Moja jak wiecie zginęła. Los jednak uśmiechnął sie do mnie ponownie i na moje szczęście w ośrodku poznałem koleżankę o imieniu Matamis. Matami jest naprawdę super i po części zastępuje mi mamę ale i siostrę. To ona jest obecnie moim nauczycielem życia. Moi zdziesiątkowani krewni i kuzyni oraz inne zwierzęta z którymi dzieliliśmy nasz dom nadal żyją w pozostałościach lasu deszczowego. Mam nadzieje, że pozwolicie mi do nich kiedyś w przyszłości dołączyć. To zależy już tylko od was i od waszego podejścia do natury - Tombie".

 

A post shared by Michal Pirog (@michalpirog) on

Autor: Katarzyna Solecka

Komentarze