9 marca 2015 to data, która na zawsze wyryje się w pamięci Michała Szpaka. Tego dnia zmarła jego mentorka i najważniejsza kobieta życiu – mama. Artysta po jej śmierci wycofał się na jakiś czas z życia publicznego. Szpak wyznał w "Vivie!", że wydarzenie to było dla niego jak "odcięcie pępowiny".
"To było jak odcięcie pępowiny. Nagle zmieniło się całe moje życie. Przez to, że wiele lat mieszkała za granicą, wydaje mi się, że ona nadal tam jest. Mam wrażenie, że w każdej chwili mogę wsiąść w samolot i ją odwiedzić. Później uświadamiam sobie, że jej po prostu nie ma" – powiedział w rozmowie z gazetą w czerwcu 2017 roku. Był to pierwszy raz, gdy Michał zdecydował się mówić o zmarłej już, najbliższej mu osobie.
Piosenkarz najwyraźniej powoli otwiera się na tematy związane z jego mamą. Ostatnio w rozmowie z Magdą Mołek w programie "W roli głównej" Michał Szpak ze łzami w oczach wyznał, że poczucie straty nigdy go nie opuści.
"Chciała dla mnie dobrze. Żebym się spełniał i był szczęśliwy. Poczucie straty będzie zawsze i jest to nieodwracalna część życia. Bo inaczej jest, kiedy umiera mama w wieku 80. czy 90. lat, i my jesteśmy dorosłymi ludźmi. A inaczej jest, kiedy człowiek ma 10 lat i mama wyjeżdża. I za jakiś czas odchodzi już na zawsze. Ale wszystko, co się w życiu dzieje, jest po coś. Musi nas czegoś nauczyć" – powiedział artysta.
To nie jedyne słowa, jakie wypowiedział Michał Szpak, siedząc na kanapie u Magdy Mołek. Muzyk pokreślił, że mama miała ogromny wpływ na jego życie artystyczne. Trudno się dziwić, słysząc, jak twórczą była osobą:
"Przede wszystkim uświadomiłem sobie, jak bardzo ją kocham. Jak ogromny wpływ miała na moje życie artystyczne. Jej odwaga, determinacja… To była wspaniała kobieta. Moja mama była niezwykle waleczną osobą, która miała wiele talentów. Pisała wiersze, teksty piosenek, sama tworzyła piosenki, grała w skeczach. Międzyczasie trenowała sztuki walki, miała nawet czarny pas w karate. Kilka razy widziałem ją w akcji".