Zmarł przez "mięsożerne bakterie"
Jeff Bova w marcu tego roku spacerował ze swoim psem. W czasie zabawy wszedł do sadzawki, a kiedy wrócił do domu, zauważył na prawym ramieniu czerwoną plamę. W jej okolicy powstały jednak pęcherze i zaczęła pojawiać się ropa. Początkowo nie przejął się tym zbytnio. Później wokół rany pojawił się obrzęk, więc 41-latek zaczął używać maści antybakteryjnej i nawilżającej. Jakiś czas później to miejsce zaczęło być bardzo bolesne, więc Jeff udał się do szpitala. Tam po dwóch dniach zmarł. Przyczyna zgonu mężczyzny jest zaskakująca – zaraził się on "mięsożernymi bakteriami", które w krótkim czasie rozwinęły u niego śmiertelną chorobę. Powiedziała o tym matka Jeffa w rozmowie z "Daily Mail":
Rozwinęły się u niego naprawdę paskudne pęcherze. Później wszystko potoczyło się tak szybko.
Czym jest "mięsożerna bakteria"?
Jeff wszedł do sadzawki z niewielką raną na prawym ramieniu. Została ona zainfekowana przez bakterie, dokładniej paciorkowce grupy A. Uwolniły one toksyny, które doprowadziły do obumarcia okolicznych tkanek, a następnie zaczęły się rozprzestrzeniać po organizmie, wywołując guzy i siniaki. Choroba wywołana w ten sposób jest nazywana martwiczym zapaleniem powięzi – jest bardzo poważna, w wielu przypadkach śmiertelna. Wyleczenie co prawda jest możliwe, ale tylko pod warunkiem szybkiej reakcji, przyjęcia silnych antybiotyków lub przejścia operacji usunięcia martwych tkanek. Szacuje się, że w Stanach Zjednoczonych każdego roku około 1000 osób przechodzi przez tę chorobę.