Trzynasta edycja Węży, czyli polskich antynagród filmowych, przyniosła wiele emocji. Organizowane przez Popkulturową Akademię Wszystkiego wydarzenie co roku skupia uwagę miłośników kina, a tegoroczna gala nie była wyjątkiem. Wśród laureatów znalazły się zarówno nowe twarze, jak i ci, którzy mają już na swoim koncie kilka tych niechlubnych statuetek.
"Blef doskonały" najgorszym filmem roku
"Zwycięzcą" okazał się film "Blef doskonały" Michała Węgrzyna, który otrzymał Wielkiego Węża oraz nagrodę za najgorszą reżyserię.
Mariusz Pujszo, który w przeszłości był już wielokrotnie "uhonorowany" przez komisję, tym razem dodał do swojej kolekcji Węże za najgorszy scenariusz i komedię, która nie śmieszy, zdobywając je za film "Arcydzieło: czyli dekalog producenta filmowego". To już ósma i dziewiąta statuetka dla Pujszo, który w 2013 roku odebrał nawet Węża za całokształt twórczości.
Roznerski, Adamska, Lamparska i Woronowicz z Wężami
W kategoriach aktorskich najmniej przekonujące role zagrali Mikołaj Roznerski oraz Aleksandra Adamska, którzy zostali nagrodzeni za występy w filmach "Blef doskonały" i "Ślub doskonały". Roznerski dodatkowo otrzymał Węża za najgorszy duet wraz z Magdaleną Lamparską za film "Poskromienie złośnicy".
Inne antynagrody trafiły m.in. do Adama Woronowicza za występ poniżej talentu, filmu "Pan Samochodzik i Templariusze" za najgorszy sequel oraz filmu "Operacja Soulcatcher" za efekt specjalnej troski. Nie zabrakło również wyróżnień za najgorszy plakat i najgorszy przekład, które przypadły odpowiednio filmom "Opiekun" i "Podrabiani zakochani".
Popkulturowa Akademia Wszystkiego, licząca blisko 200 osób związanych z kulturą, ma nadzieję, że Węże w humorystyczny sposób przyczynią się do podniesienia jakości polskiego kina i zwrócenia uwagi na niepokojące trendy w branży. Czy tegoroczne "wyróżnienia" wpłyną na przyszłe produkcje? Czas pokaże. Historia pokazuje, że niektórzy laureaci Węży potrafili zaskoczyć i wrócić z lepszymi projektami. Czy tak będzie i tym razem?
Autor: Hubert Wiączkowski