„Przyjaciółki”. 23 sezon rozpocznie się 7 marca
„Przyjaciółki” od początku emisji w telewizji cieszą się dużą popularnością wśród fanów. 7 marca rozpocznie się nowy, 23. sezon serialu. Fani produkcji przez lata mogli śledzić losy bohaterek, w które wcielają się: Małgorzata Socha, Joanna Liszowska, Magdalena Stużyńska oraz Anita Sokołowska. Ostatnia z wymienionych podjęła decyzję o zakończeniu przygody z produkcją. Wątek granej przez nią Zuzy zakończył się tragicznie – zmarła po walce z nowotworem.
Choć widzom może być trudno to sobie wyobrazić, pierwotnie jedną z głównych bohaterek miała zagrać inna aktorka. Jakiś czas temu Michał Kwieciński udzielił wywiadu Plejadzie, w którym opowiedział o tej sytuacji. Mężczyzna wyjaśnił, że absolutnie nie chodziło o brak talentu. Zauważył, że między serialowymi przyjaciółkami nie „iskrzy”.
(…) miałem reżyserować pierwszy odcinek „Przyjaciółek”, spotkałem się na próbie z czterema aktorkami, które miały grać główne role. Gdy skończyliśmy pracę, one zabrały swoje rzeczy i po prostu wyszły. Czułem, że coś nie gra – że między nimi nie ma chemii. Zadzwoniłem do jednej z nich, pytając, czy na pewno wszystko w porządku. „Wydaje mi się, że nie zamyka się obieg elektryczny” - usłyszałem od niej. I już wiedziałem, o co chodzi – wspominał.
„Przyjaciółki”. Obsada miała być inna
Mimo że zaraz miały zacząć się zdjęcia, w tej sytuacji produkcja musiała „na już” poszukać nowej aktorki. W innym przypadku serial nie odniósłby żadnego sukcesu.
W związku z tym, że za dwa dni mieliśmy wejść na plan, musiałem natychmiast domyślić się, kto jest tą czarną owcą i znaleźć kogoś na jej miejsce. I zupełnie nie chodziło tu o talent, bo aktorka, której podziękowałem, była naprawdę zdolna. Po prostu w tym zestawie ludzkim, przez swoje cechy charakteru, zdekonstruowałaby cały system współpracy. I na pewno nie nakręcilibyśmy nawet drugiego sezonu - tłumaczył.
Producent „Przyjaciółek” nie zdradził nazwiska aktorki, o której mówił. Choć decyzja była ryzykowna, próba z nową kandydatką odbyła się zaledwie dzień przed kręceniem odcinków. Szybko jednak okazało się, że kobiety odnalazły wspólny język.
Spotkaliśmy się na próbie dzień przed wejściem na plan. Poczułem od razu, że jest lepiej. A gdy zobaczyłem, że one, zamiast jechać do swoich domów, stoją przy śmietniku i przez pół godziny rozmawiają o kolczykach, szminkach i pudrach, wiedziałem, że to jest to. To było drastyczne doświadczenie, ale bardzo pouczające. Najważniejsza na planie filmowym jest tzw. chemia - zaznaczył.