Niszczycielski orkan Dudley już nad Polską
W Polsce opublikowane zostały ostrzeżenia trzeciego stopnia (czerwony alarm) dotyczące silnego wiatru. 16 i 17 lutego w naszym kraju zagościł orkan Dudley, który już od wczorajszej nocy sieje spustoszenie w wielu regionach. Wiatr, którego średnia prędkość może wynosić nawet do 120km/h, nie tylko zrywa dachy, łamie drzewa i przewraca różnego rodzaju obiekty, ale też paraliżuje ruch lotniczy.
Dzisiejszy rejs LOT-u, który wyruszył z Balic pod Krakowem o godzinie 5.45, miał wylądować niecałą godzinę później na lotnisku w Warszawie. Jednak ekstremalne warunki pogodowe, spowodowane wichurą, uniemożliwiły mu bezpieczne lądowanie w stolicy naszego kraju. Maszyna, która była już z w okolicy Skarżyska-Kamiennej, została więc przekierowana do najbliższego dostępnego lotniska, które okazało się być… w Budapeszcie. Po bezpiecznym lądowaniu w stolicy Węgier i dodatkowym zatankowaniu, samolot ruszył z powrotem do docelowej destynacji.
Ekstremalne warunki pogodowe krzyżują plany linii lotniczych
Z taką samą sytuacją spotkali się też uczestnicy porannego lotu z Bydgoszczy do Warszawy. Pogoda uniemożliwiła im wylądowanie w stolicy, więc samolot został przekierowany do Budapesztu. Tym samym polscy pasażerowie wylądowali w zupełnie innym kraju. Sytuacja jednak zakończyła się pomyślnie, ponieważ tak jak w przypadku krakowskiego lotu – po dotankowaniu maszyny, podróżni udali się z powrotem do Polski.
Rzecznik LOT-u twierdzi, że „odnotowano niewielkie opóźnienia innych rejsów, spowodowane oczekiwaniem na poprawę warunków”. Z powodu wichur strażacy w całym kraju interweniowali od wczoraj już ponad 7 tys. razy.