Zgłosił kradzież portfela. Miał go w kieszeni
50-latek z Ełku zadzwonił na numer alarmowy i poprosił o przyjazd policjantów. W rozmowie z funkcjonariuszami powiedział, że sąsiadka ukradła jego portfel i oczekuje, że mundurowi szybko go odzyskają. Ci rzeczywiście błyskawicznie potrafili wskazać miejsce, gdzie znajduje się „skradziony” przedmiot. Jak się okazało, portfel był w… kieszeni spodni 50-latka.
Policja informuje, że mieszkaniec Ełku nawet nie próbował samodzielnie odnaleźć zguby. Teraz za to będzie musiał poszukać pieniędzy. Funkcjonariusze wystawili mu mandat na kwotę 500 złotych za bezpodstawne wezwanie służb. Na tym się nie skończyło – policjanci dopilnowali, aby przeprosił sąsiadkę za bezpodstawnie rzucone oskarżenie.
Pod numery alarmowe dzwonimy tylko w uzasadnionych przypadkach. Nieuzasadnione wezwania odciągają funkcjonariuszy od ważnych zadań. Za bezpodstawne wezwanie służb ratunkowych grozi kara aresztu, ograniczenie wolności, grzywny do 1500 złotych. Niedopuszczalne jest, żeby angażować policjantów bez rzeczywistej potrzeby, ze złośliwych pobudek lub w celu załatwienia sobie jakichś przysług. Służby ratunkowe są po to, by nieść pomoc i reagować w sytuacjach realnych zagrożeń
– przypomina policja w komunikacie opisującym tę sytuację.
Podobne przypadki zdarzały się już wcześniej
Choć wspomniana interwencja nie należy do typowych, okazuje się, że już wcześniej zdarzały się podobne przypadki. 26-latek z województwa lubelskiego zgłosił policjantom kradzież swojego samochodu. Jak relacjonował, auto nagle zniknęło z posesji. Nie potrafił jednak opisać okoliczności „kradzieży” pojazdu i podać jego numeru rejestracyjnego. Mężczyzna miał być pod wpływem alkoholu.
Tutaj finał interwencji również był zaskakujący. Okazało się bowiem, że kradzieży nie było, a 26-latek wcześniej sam poprosił kolegę o przeparkowanie samochodu. O tym fakcie zupełnie zapomniał. On również odpowie za bezpodstawne wezwanie służb.