Fotoradary czasami się psują - to nic dziwnego. Jednak zastawiające jest to, że nie wszystkie mandaty przekroczenia prędkości zarejestrowanej przez fotoradar są weryfikowane. Mężczyzna dostał mandat o wysokości ponad 6,5 tysiąca euro. Za co? Jak się okazało podobno miał jechać 696 km/godzinę w terenie zabudowanym w miejscowości Quiévrain leżącej przy granicy z Francją. Mężczyzna nie jechał bolidem Formuły 1, który może osiągnąć taką prędkość, lecz Oplem Astrą. Nie miał pojęcia skąd taka kuriozalna pomyłka, więc zaczął ustalenia na własną rękę. Błąd pojawił się w skutek zepsutego fotoradaru. Oczywiście, urzędnicy nie zauważyli go i oskarżają mężczyznę o nierealne przekroczenie prędkości. Kierowca odwołał się, jednak i tak musi zapłacić mandat - tylko w wysokości 50 euro, ponieważ jadąc 60 km/h i tak przekroczył prędkość.
Autor: Katarzyna Solecka