Nie liczba zer a siła
Polacy boją się o swoje oszczędności i słusznie. Pamiętajmy, nie liczy się kwota wynagrodzenia, która pojawi się każdego miesiąca na naszym koncie, a siła nabywcza pieniądza, czyli ile towarów można za to kupić, a jak widać po wizytach w sklepach spożywczych, kupić za daną sumę można coraz mniej.
Historyczne „zwycięstwo”
Inflacja w Polsce w listopadzie 2021 osiągnęła historyczny wynik, ale na tym polu akurat nie powinniśmy cieszyć się ze skoków procentowych. Jak podał Główny Urząd Statystyczny (GUS), inflacja wyniosła 7,7 procenta. Tym samym został osiągnięty największy od 21 lat wzrost cen, a konkretniej od grudnia 2000 roku.
Wzrost cen
Ceny wzrosły i nie chodzi tu o małe kwoty. Patrząc na informacje z GUS-u, paliwa podrożały aż o 36,6 procenta, nośniki energii o 13,4 a żywność i napoje o 6,4 procenta. Wysokie ceny paliw automatycznie wpływają na wzrost cen innych produktów, w końcu energia potrzebna jest na każdym etapie ich wytwarzania, a nawet w celu przetransportowania ich do klienta.
Światełko w tunelu
Analitycy przewidują poprawę sytuacji w przyszłym roku. Jak twierdzi Marcin Klucznik z Polskiego Instytutu Ekonomicznego:
Wzrost cen spowolni dopiero w przyszłym roku. Szacujemy, że rządowa tarcza antyinflacyjna obniży CPI w I kwartale 2022 o ok. 1,2 pkt. proc. – inflacja spadnie w okolice 6,5–7 proc. Presje kosztową ograniczać będą również spadające ceny ropy oraz frachtu międzynarodowego – efekty tych zmian prawdopodobnie zobaczymy w II kwartale.
Spodziewać możemy się zatem zahamowania wzrostu cen oraz obniżek cen benzyny. Wiele mówi się także o potencjalnym wzroście płac:
Niemniej, inflacja w przyszłym roku dalej będzie wysoka. Narodowy Bank Polski (NBP) wskazuje, że odsetek firm prognozujących podwyżki wynagrodzeń wzrósł do 44 proc. - to najwyższy odczyt w historii badania. Na analogiczne trendy wskazują badania koniunktury konsumenckiej GUS – ponad 45 proc. gospodarstw domowych oczekuje utrzymania się inflacji w kolejnych miesiącach. W konsekwencji narasta presja płacowa w polskiej gospodarce. W takich warunkach zdolność NBP do kontroli inflacji będzie ograniczona.