Mało brakowało, a skończyłoby się tragicznie! Anna Wierzbowska, olimpijska wioślarka, przeżyła traumatyczny wypadek. Gdy wraz z siostrą trenowały na rowerach, Annę potrącił rozpędzony mini-bus, który chciał wyprzedzić siostry Wierzbowskie. Siła uderzenia była tak ogromna, że przód busa został zupełnie zniszczony. Zaś wioślarka znalazła się w tak krytycznym stanie, że gdyby nie zimna krew Marii, nie dożyłaby do przyjazdu karetki. W wyniku wypadku sportsmenka ma zmiażdzoną lewą nogę, zmasakrowaną twarz oraz wiele innych obrażeń. Na Instagramie olimpijka opublikowała post ze zdjęciem swojej twarzy i przestrogą dla wszystkich:
"Kochani! Podczas treningu na rowerze zostałam potrącona przez mini-busa, który próbował nas wyprzedzić. Miałam ekstremalne szczęście, ponieważ moja siostra zachowała zimną krew i reanimowała mnie. Kocham tą dziewczynę z całego serca. Moja lewa noga jest zmiażdżona, czekam na operacje, ale poza bolesnymi ranami żyję. Przód busa jest kompletnie zniszczony, więc możecie sobie wyobrazić z jaką prędkością jechał. Niech to będzie dla was kolejna lekcja – co roku przed najważniejszymi regatami słyszymy, że zawodnicy którzy jeździli na rowerze mieli wypadek. Albo to ich głupota, albo niespodziewany wypadek – marzenia wyrzucone do śmieci. Nie pojadę do Sarasoty, w zeszłym roku złamałam nogę na dwa tygodnie przed Igrzyskami, więc wiem, że mogę wrócić silniejsza, ale sportowców i trenerów proszę, zachowajcie ostrożność. Zerknijcie przez ramię jeszcze raz, nie liczcie na szczęście. Uratujcie swoje życie. Dziękuję wszystkim za wsparcie i troskę. Wrócę, obiecuję!"