Jan Dąbrowski ma trzy córki
Sylwia Przybysz i Jan Dąbrowski są szczęśliwymi rodzicami trzech córeczek: Poli, Neli i Jaśminy. W rozmowie z RMF FM Janek podkreślił, posiadanie dużej rodziny było świadomą decyzją. Zapytany o to, czy taka rozmowa z Sylwią odbyła się już na początku ich znajomości, powiedział, że oboje chcieli mieć gromadkę dzieci, dlatego odbyła się ona dosyć szybko przy planowaniu wspólnej przyszłości. - Dosyć szybko przeszliśmy do tego. To znaczy to nie było na drugim spotkaniu, że gdzieś tam się spotkaliśmy, potem kolejna kawka i mówimy: „dobra, ile chcesz mieć dzieci”? Tylko wiadomo, jak już zaczęliśmy być razem i gdzieś tam rozmawialiśmy o wspólnej przyszłości, to rozmawialiśmy o tym, że chcielibyśmy mieć dosyć dużą rodzinę, bo ja mam też trzech braci, więc mam dosyć sporą rodzinę. Sylwia ma trzy siostry i jednego brata, więc mamy dosyć sporo rodzeństwa – mówił.
I dla nas rodzina zawsze była taką wartością na plus, którą zawsze szanowaliśmy, więc chcieliśmy też i naszym dzieciom dać sporo rodzeństwa, bo wiemy, jak to fajnie potem się rozwija, kiedy jest właśnie wspólne spotkania, jakieś wielkanocne, bożonarodzeniowe, wspólne granie w planszówki. A są takie planszówki, które wymagają więcej niż dwóch osób, także już mamy taki skład, że możemy grać się w planszówki, które wymagają 5 osób.
Podkreślił, że zarówno pierwsze, jak i każde kolejne dziecko było bardzo odpowiedzialną i świadomą decyzją. - Rzeczywiście to była świadoma decyzja i też świadomą decyzją było to, że potem chcemy drugą córkę, drugie dziecko, potem chcemy trzecie dziecko.
Jan Dąbrowski o decyzji o dużej rodzinie
Janek Dąbrowski zdradził też, że bardzo duże znaczenie miało dla nich to, że szybko mieli stabilność finansową, która dawała im pewność, że będą mieli pieniądze na utrzymanie dzieci. Jak wyglądało u nich podjęcie decyzji o dużej rodzinie? 28-latek podkreśla, że był to proces, a ta myśl musiała w nich przez jakiś czas dojrzewać. - Aż ciężko teraz powiedzieć jak to wygląda, bo to jest taki proces, który gdzieś tam kiełkuje. Chociaż niektórzy pewnie mają momenty, w których potrafią powiedzieć, kiedy stwierdzili, że chcą być aktorami, kiedy stwierdzili, że chcą być radiowcami, czy jeszcze filmowcami. Nie było tak, że siedzieliśmy i oglądaliśmy np. „Było sobie życie” i stwierdziliśmy: „ty, w sumie…”, tylko rzeczywiście to było proces, który sam się w nas kształtował – tłumaczył.
Same te wartości rodzinne mieliśmy duże i ta potrzeba, żeby mieć i dzieci, i sporo rodzeństwa dla naszych dzieci. Też wydaje mi się, że taka dojrzałość emocjonalna w związku była na tyle duża, że stwierdziliśmy, że ok, to jest ten moment, tym bardziej, że się przeprowadziliśmy do nowego mieszkania, naszego własnościowego, więc jak nie teraz, to kiedy?