Pamiętacie serial o człowieku, który wytatuował sobie na ciele plan więzienia, w którym jego brat oczekiwał na wyrok śmierci? Następnie dał się zamknąć w tejże placówce, aby pomóc mu w ucieczce na wolność.
Prison Break – bo o tej produkcji mowa – w okresie swojej świetności przyciągał przed telewizory miliony ludzi. Z zapartym tchem śledziliśmy losy bohaterów i z niecierpliwością czekaliśmy na kolejne odcinki. Producent serialu zauważył to i zamiast początkowo planowanych 13stu epizodów, pierwsza seria miała ich 22.
Później przyszła pora na równie udany, drugi sezon. Pojawiło się w nim wiele genialnych wątków i wyśmienicie napisanych postaci. I wiele osób zapewne zgodzi się, że tu twórcy powinni postawić wyraźną kropkę i zakończyć serial.
Niestety, chęć zarobienia była silniejsza – nakręcono bowiem jeszcze trzecią i czwartą serię. Można je oceniać różnie – zagorzali fani stwierdzą, że były one udane, ale spadające wyniki oglądalności mówiły same za siebie – trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym.
I kiedy w maju 2009 roku wyświetlono ostatni odcinek czwartego sezonu, wszyscy uznali, że to już koniec „Skazanego na śmierć”. Nie chcemy spoilować, ale wtedy wydawało się, że wszystkie wątki zostały już (wreszcie) zamknięte, a serial nie doczeka się kontynuacji.
Byliśmy jednak w błędzie. Serial powraca. Dziś do sieci trafił trailer, po obejrzeniu którego mamy bardzo mieszane odczucia.
Ale ocenę zostawimy Wam. Dajcie znać w komentarzu, czy czekacie na nowy rozdział Prison Break ;)