Przemek Kossakowski zdradził, jak poznał Martynę Wojciechowską
Przemek Kossakowski zdradził jakiś czas temu, jak wglądał początek jego znajomości z Martyną Wojciechowską. Jak powiedział w wywiadzie dla „Twojego Stylu”, wcale nie był on taki kolorowy, jak mogłoby się wydawać. Co więcej, nic wówczas nie zapowiadało, że znajomość może przerodzić się w gorące uczucie. Para poznała się przypadkowo w studiu Dzień Dobry TVN
„Podaliśmy sobie dłonie, spojrzeliśmy w oczy i wyraziliśmy zdziwienie, że przez pięć lat się nie poznaliśmy. Dałem Martynie swój numer telefonu, licząc, że zrewanżuje się tym samym, ale ona zdaje się, miała inne zdanie na ten temat. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie. Potem wróciłem na Podlasie i przez pół roku nie mieliśmy kontaktu.”
- powiedział Przemek Kossakowski. Kontakt zaczął się natomiast od nie do końca miłej wiadomości SMS.
Zaczęło się od gniewu
„I nagle któregoś wieczoru dostaję od niej SMS. Wiadomość była pełna pasji i prawdziwego gniewu. Okazało się, że natknęła się na mój program, w którym jadłem zupę z płetwy rekina. Zarzuciła mi skrajną nieodpowiedzialność. Branie udziału w nagannych praktykach dewastujących ekosystem. Ten SMS mnie zachwycił. Postanowiłem udowodnić jej, że zjadanie zagrożonych gatunków to najmniejsza z moich wad. Ten proces trwa do dzisiaj...”
Ta odpowiedź miała zaintrygować Martynę, która postanowiła zapytać, w jaki zatem sposób, Kossakowski stara się jej zaimponować. Dziennikarz udzielił szczerej odpowiedzi, podkreślają, że czasem najprostsze gesty, robią największe wrażenie.
"Martyny nie da się zdobyć, na nią trzeba zasłużyć. Martynie nie zaimponujesz szaleństwem, bo na swoim koncie ma ich więcej. Nie zaimponujesz szybką jazdą samochodem, bo zrobi to lepiej. Jeżeli więc można jej czymś zaimponować, to byciem obok tak, żeby była pewna, że zawsze może na mnie liczyć. Ja wiem, że to może się wydać naiwne i egzaltowane, ale życie razem jest o wiele prostsze niż czasami nam się wydaje."
– powiedział.
Fot. AKPA/ Podlewski
Autor: Adrianna Raszyk