Przemysław Kossakowski i Martyna Wojciechowska nie są już razem
Kiedy w połowie lipca bieżącego roku w mediach pojawiły się wieści, jakoby Martyna Wojciechowska i Przemysław Kossakowski mieli się rozstać, fani pary byli w ogromnym szoku. Ponieważ podróżnicy zdążyli wyrosnąć na prawdziwych ulubieńców Polaków i uchodzili za parę wręcz idealną, wielu nie dowierzało sensacyjnym doniesieniom. Plotki okazały się jednak prawdą. Jako pierwsza milczenie przerwała autorka „Kobiety na krańcu świata”. W opublikowanym w mediach społecznościowych oświadczeniu potwierdziła, że jej związek z gospodarzem „Down the Road” dobiegł końca właściwie tuż po ślubie.
Po trzech latach związku i trzech miesiącach od ślubu, z dnia na dzień nastąpił koniec mojego małżeństwa. Ta nagła zmiana była dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo odpowiedzialność, zobowiązanie i dane słowo są i zawsze będą dla mnie wartościami nadrzędnymi. Moja decyzja o ślubie była głęboko przemyślana i traktowałam ją bardzo poważnie
– przekonywała w lipcu Wojciechowska.
Przemysław Kossakowski także wypowiedział się publicznie na temat rozstania. Na wstępie zapewnił, że „nie chce uciekać od odpowiedzialności”.
Ważne i bolesne decyzję nie są podejmowane z dnia na dzień. To zawsze trudny i skomplikowany proces. Nie zawsze go widzimy, a czasami pochłonięci własną wizją świata, widzieć nie chcemy
– stwierdził.
Przemek Kossakowski odpowiada na pytanie o powody rozstania
Niespodziewane zakończenie jednego z najbardziej elektryzujących publiczność związków odbiło się bardzo szerokim echem. Ci, którzy wcześniej kibicowali Martynie i Przemkowi, podzielili się na kilka obozów. Cała sytuacja przysporzyła niezwykle lubianemu dotąd dziennikarzowi TTV nieco przeciwników. Kiedy wyszło na jaw, że rozstał się z żoną, nie zamierzał jednak wdawać się w zbędne internetowe potyczki na słowa i poświęcił się zawodowym obowiązkom. Ostatnio jednak zdecydował się wbić małą szpileczkę hejterom. Udostępniając na Instagramie zdjęcie, na którym ma dość złowrogą minę, podpisał je:
Dla tych, którym działam na nerwy…
Pod spodem pojawiło się mnóstwo komentarzy. 49-latek nie omieszkał odpisać na niektóre z nich. Odniósł się m. in. do pytania o powody tak szybkiego zakończenia małżeństwa. Kiedy ktoś spytał: „dlaczego rozwiódł się pan po bodaj trzech miesiącach hucznie zapowiadanego małżeństwa”, dziennikarz zareagował bardzo stanowczo. Nie zamierzał otwierać się przed anonimowym internautą.
Naprawdę uważasz, że twoje pytanie zobowiązuje mnie do odpowiedzi?
– uciął.
Autor: Maria Staroń