Zakup samochodu to wydarzenie, któremu zawsze towarzyszą ogromne emocje. Tak było i w tym przypadku. 34-letni mieszkaniec województwa dolnośląskiego po długich poszukiwaniach odnalazł w końcu wymarzone auto. Wybór padł na Hondę S2000 w świetnym stanie, z przebiegiem 40 tys. km, za którą dotychczasowy właściciel życzył sobie 56 tys. zł.
Kupujący umówił się więc na jazdę próbną – zabrał ze sobą znajomego mechanika, który miał na miejscu sprawdzić stan techniczny pojazdu i wyruszyli w drogę do Kalisza. Na miejscu wszystko szło bardzo gładko – mechanik po odbyciu jazdy próbnej pozytywnie zaopiniował samochód. Sporządzono więc umowę – jednak przed ostatecznym jej podpisaniem kupujący poprosił o możliwość odbycia jazdy próbnej – ale tym razem to on miał zasiąść za kółkiem.
Tak też się stało – obecny właściciel, najwidoczniej czując nadchodzące problemy poprosił wcześniej o przekazanie gotówki, następnie wsiadł na miejsce pasażera i pozwolił potencjalnemu nabywcy poprowadzić Hondę. Ten nie dostosował prędkości do warunków na drodze i rozbił samochód po przejechaniu zaledwie 800 metrów. Na miejscu pojawiła się policja, która odebrała prawo jazdy narwanemu kierowcy.
"34-letni mieszkaniec województwa dolnośląskiego jadąc ulicą Torową w kierunku dworca PKP, za skrzyżowaniem z ulicą Spółdzielczą nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze, wpadł w poślizg i prawym bokiem pojazdu uderzył w słup oświetleniowy – ten uszkodził ogrodzenie prywatnej posesji" – informuje portal Kalisz24 INFO mł. asp. Witold Woźniak z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.