Rutkowscy mieli wypadek. Dzielił ich krok od tragedii

Rutkowscy ostatnio świętowali komunie syna, który dostał wymarzone auto. Wyznali, że nie tak dawno doszło do wypadku, w którym brali udział. Znany detektyw powiedział wprost – mogli tego nie przeżyć.

Podlewski/AKPA
Podlewski/AKPA

Rutkowscy świętowali komunię syna

Krzysztof Rutkowski wziął ślub z Mają Plich w 2019 roku. Para wychowuje syna Krzysztofa Jerzego, który niedawno miał Pierwszą Komunię Świętą. W ten sam dzień para odnowiła przysięgę małżeńską. Impreza planowana była już od dawna i przeznaczono na nią niemałą sumę.

Krzysztof Rutkowski ujawnił, ile zapłacił za komunijne przyjęcie syna. Kwota zwala z nóg!
W maju w rodzinie Krzysztofa Rutkowskiego świętowano dwie okazje - Pierwszą Komunię Świętą oraz odnowienie przysięgi małżeńskiej. Detektyw zdradził teraz, ile pieniędzy kosztowało go zorganizowanie imprezy, podczas której uczcił oba te wydarzenia....

Rutkowscy przeżyli chwile grozy

Na komunię Krzysztof Junior dostał wymarzony prezent, czyli samochód. Rutkowscy zdradzili w rozmowie z portalem „Jastrząb Post”, że wciąż mu powtarzają, jak ważne jest bezpieczeństwo na drodze, aby nie doszło do niebezpiecznych wypadków i sytuacji zagrażających życiu.

Krzysztof Rutkowski wyznał, że z powodu swojego zawodu, często ma do czynienia z niebezpiecznymi sytuacjami. Jedna z nich przytrafiła się jednak nie w trakcie pościgu, a gdy całą rodziną byli w drodze do domu z wakacji! Powiedział wprost - mogli zginąć.

Uniknęliśmy absolutnie cudem nieszczęścia, ponieważ mogliśmy wszyscy razem zginąć podczas jazdy, podczas powrotu z Łomży i to byłby dramat, który pojawił się dosłownie w sekundę. Dlatego uważajcie jak jeździcie i jak korzystacie z samochodów.

Maja Rutkowski o niebezpiecznej sytuacji na drodze

Maja Rutkowski postanowiła zdradzić więcej szczegółów nieprzyjemnej sytuacji. Okazuje się, że rodzina Rutkowskich uniknęła tragedii tylko dzięki bezpiecznej jeździe kobiety. Jak sama przyznała, zawsze uważa na drodze, a szczególnie w nocy. Gdyby nie to, wypadek mógłby się znacznie gorzej skończyć.

Byliśmy na obwodnicy Warszawy. Dobrze, że ja jeżdżę powoli i kiedy jest noc, to naprawdę uważam. Jechałam około 80-90 km/h i całe szczęście. Nagle huk - podejrzewam, że pękła opona tira, który jechał przed nami. Opona strzeliła, niesamowity hałas. Dużo jest takich wypadków, kiedy można zginąć. A poza tym, że pękła opona w tirze przed nami, to jeszcze odkręciło się drugie koło i leciało w naszą stronę. Podobno krzyknęłam tylko "O Jezu" i nie hamowałam, tylko odbiłam w prawą stronę i uderzyliśmy samochodem w bok. Myśleliśmy, że nie mamy przodu. Na szczęście ten samochód nie jest bardzo uszkodzony. Przejechaliśmy, ochłonęłam i sprawdziliśmy, czy możemy jechać dalej. Dojechaliśmy o 4, położyłam się o 5-tej.

 

Oceń ten artykuł 0 2