Sebastian Karpiel-Bułecka i Paulina Krupińska
Sebastian Karpiel-Bułecka i Paulina Krupińska po raz pierwszy oficjalnie pojawili się razem na ślubie Rozalii Mancewicz w 2014 roku. Od tamtej pory para jest nierozłączna i doczekała się dwójki dzieci, 4-letniej Antosi i 2-letniego Jędrzeja. Jednak Karpiel-Bułecka i Krupińska powiedzieli sobie tak dopiero w lipcu 2018 roku.
Sebastian Karpiel-Bułecka o rodzicielstwie
Sebastian Karpiel-Bułecka bardzo dba o swoją prywatność i nie wypowiada się publicznie na temat swojej rodziny. Jednak muzyk zrobił wyjątek, dla Katarzyny Burzyńskiej-Sychowicz i bloga Anny Lewandowskiej, Baby by Ann.
Kiedy poznałeś Paulinę, czułeś, że to kobieta Twojego życia, że to będzie matka Twoich dzieci?
Tak, miałem tak. Gdybym tak nie miał, to te dzieci by się nie pojawiły. Mężczyzna to wie, coś w środku mu o tym mówi, podpowiada. Przynajmniej u mnie tak było. Moje pierwsze dziecko urodziło się, jak miałem 39 lat: dojrzałem już wtedy do ojcostwa i bardzo tego chciałem, byłem na nie absolutnie gotowy. Dla mnie to był ostatni czas na to, żeby mieć dzieci.
Sebastian powiedział, że poród był dla niego wyjątkowym, ale też niezwykłym przeżyciem, w którym powinien uczestniczyć każdy przyszły tata!
Byłem przy obu porodach. To były niezwykłe doświadczenia. Jednak przy tym pierwszym nie chciałem być. Byłem pełen obaw. To był lęk przed nieznanym; nie wiedziałem, jak to wszystko będzie wyglądało, co się będzie działo, co ja tam tak naprawdę będę robił, po co ja mam tam być… Bałem się. Ale kiedy już to raz zrobiłem, byłem bardzo zadowolony.
Karpiel-Bułecka przyznał, że pierwszy kontakt, z córką to chwila, która zapadnie mu na bardzo długo w pamięci.
Na pewno to było uczucie wielkiej miłości, wielkiej odpowiedzialności, wielkiej dumy – te trzy rzeczy mi się nasuwają. (…) Byliśmy totalnie pogubieni. Ale potem wszystko zaczęło się dziać i funkcjonować zupełnie naturalnie i myślę, że to do tej pory wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Sebastian powiedział też, że bycie tatą to praca na pełen etat.
Czasem przyjeżdżam z koncertu i chętnie bym poleżał, ale dłużej niż 2 minuty mi się nie udaje, więc jest to wymagające. Cały czas coś się dzieje, nieustannie muszę interweniować, przewinąć, coś naprawić, bo narozrabiali, bo coś się wylało. Jak to wszystko się dzieje, jestem zły, ale jak już to ogarnę i położę ich spać (…) to czuję, że to jest fajne. Mam wtedy taką myśl, że fajnie być ojcem i fajnie być za kogoś odpowiedzialnym.
Mogę śmiało powiedzieć, że dostałem od losu pełen pakiet: mogę się sprawdzić jako tata dziewczynki i tata chłopca. To jest dla mnie ważne, tym bardziej, że wychowywałem się bez ojca, więc chciałem, żeby to się trochę wyrównało, żeby w moim dorosłym życiu ta pustka wypełniła się, żeby zniknęła. Przyroda nie lubi pustki. Musi być równowaga. Ja bardzo potrzebowałem tej równowagi i ją dostałem.
Jak zmienił się związek Sebastiana Karpiela-Bułecki i Pauliny Krupińskiej–Karpiel, od kiedy w ich życiu pojawiły się dzieci?
Także posiadanie dzieci jest dużą próbą dla związku, próbą miłości i wytrzymałości. Ale to jest piękne doświadczenie i mimo tego, że z dziećmi częściej zdarzają się nieporozumienia i jest bardziej nerwowo, warto tego doświadczyć. Ta gra jest warta świeczki, ona nadaje sens byciu, jestestwu, życiu.
Muzyk zdradził jakimi są rodzicami i że czasem im też zdarzają się gorsze dni.
Ja jestem trochę nerwus. (…) I przychodzi taki moment, kiedy zaczyna mi brakować cierpliwości, zaczyna się we mnie gotować i zdarza mi się wybuchnąć. Na pewno też jestem ojcem, który nie mam problemu z okazywaniem uczuć czy zajmowaniem się dziećmi. Myślę, że jestem w porządku. Staram się być jak najlepszą wersją siebie, a wychodzi mi to różnie. Czasem miewam słabsze dni, ale myślę, że nie jest źle.
Ona kocha dzieci, ma świetny z nimi kontakt, jest stworzona do tego, żeby być mamą. Zawsze tego chciała. Jest bardzo dobrą i czułą matką. Mogę w samych superlatywach wypowiadać się na temat tego, jakie ma podejście do dzieci, jak się nimi zajmuje… Ale oczywiście miewa też wpadki, jak każdy. Ale myślę, że moje dzieci bardzo dobrze trafiły, że mają taką mamę.
Sebastian wyznał, kiedy do oczu napływają mu łzy wzruszenia
Jak teraz mówię o tym wszystkim, to jestem poruszony w środku. Takich momentów jest wiele… Moja córeczka zaczęła przynosić rysunki z przedszkola i to mnie rozwala zawsze. Mnóstwo jest takich przeżyć. Jak ją po raz pierwszy zaprowadziłem do przedszkola, to mało się nie popłakałem. Ja w ogóle jestem dosyć wrażliwym człowiekiem, często czuję się za sprawą rodziny poruszony czy wzruszony.
Czym jest dla Ciebie ojcostwo?
(…) Z ojcostwem jest podobnie: ja kształtuję młodego człowieka przynajmniej do pewnego momentu. Od tego, jak ja go ukształtuję, zależy, czy on będzie miał ładne wnętrze, od tego też zależy, jak inni będą go postrzegać. Oczywiście większość pracy jest w nim, ale ja muszę nadać temu jakiś bieg, jakąś drogę, jakiś tor. To jest wielka odpowiedzialność i wielkie wyzwanie, największe i najpiękniejsze w moim życiu.