Do tego niezwykłego zdarzenia doszło w Stanach Zjednoczonych, a konkretnie w Jasper – niewielkim miasteczku położonym w Alabamie. Skradziona wieża radiowa należała do lokalnej stacji WJLX.
Zadzwonili do stacji i powiedzieli, że "wieża zniknęła"
Sprawa wydaje się tak absurdalna, że zaskoczyła nawet okolicznych mieszkańców. Złodzieje zdemontowali i zabrali ze sobą 60-metrową stalową wieżę radiową, która była nie tylko mocno zakotwiczona, ale i miała kluczowe znaczenie dla nadawcy.
Jeden z dyrektorów stacji, Brett Elmore, dowiedział się o kradzieży w zeszły piątek od pracowników, którzy mieli przeprowadzić zaplanowane prace.
Kiedy przyjechali, zadzwonili do mnie i powiedzieli, że wieża zniknęła
– relacjonował.
Jego zdumienie i niedowierzanie były ogromne. Złodzieje musieli przeciąć liny trzymające wieżę na miejscu, co sugeruje, że kradzież musiała być dokładnie zaplanowana i przeprowadzona z dużą precyzją.
Kto stoi za tą kradzieżą?
To pytanie wciąż pozostaje bez odpowiedzi. Lokalni dziennikarze sugerują, że może za nią odpowiadać ktoś o dużych umiejętnościach i zasobach. Spekulacje na temat motywów i sprawców są różne, ale jedno jest pewne: jeśli zostaną złapani, mogą spodziewać się surowych konsekwencji. Zgodnie z informacjami "New York Post", ingerencja w działanie stacji radiowych w taki sposób jest przestępstwem federalnym, za które sprawcy mogą trafić do więzienia nawet na 10 lat.