Skandal z automatem do przekąsek na uczelni. Studenci odkryli, że robił im zdjęcia

Na Uniwersytecie Waterloo w Kanadzie wybuchła afera, która wstrząsnęła społecznością akademicką. Studenci odkryli, że automat do słodyczy był wyposażony w funkcję rozpoznawania twarzy, która gromadziła dane bez ich zgody. Sprawa ujrzała światło dzienne, gdy maszyna wyświetliła komunikat o problemach z aplikacją.

zdjęcie ilustracyjne, fot. Shutterstock/Ground Picture

"Hej, czemu ta głupia maszyna ma funkcję rozpoznawania twarzy?" - napisał jeden z internautów na Reddicie, co zapoczątkowało lawinę reakcji. Student River Stanley postanowił przeprowadzić własne śledztwo. Okazało się, że maszyna mogła wysyłać dane na temat szacowanego wieku i płci osób korzystających z automatu bez wiedzy i zgody kupujących.

Ponad 5 milionów twarzy w nielegalnej bazie danych

Jak podaje "Ars Technica", dochodzenie prowadzone przez kanadyjskiego komisarza ds. prywatności ujawniło, że ponad 5 milionów Kanadyjczyków zostało bez ich zgody zeskanowanych do bazy danych firmy odpowiadającej za utrzymanie automatów. W świetle tych wydarzeń, działania koncernu, budzą poważne wątpliwości dotyczące prywatności i legalności zbieranych danych.

Ostatecznie, rzecznik Uniwersytetu Waterloo, Rebecca Elming, potwierdziła, że placówka poprosiła o wyłączenie automatu do czasu usunięcia kontrowersyjnej funkcji, co ma nastąpić "jak najszybciej". Jednakże cała sytuacja wstrząsnęła zaufaniem studentów do administracji uniwersytetu.

W odpowiedzi na kontrowersje firma utrzymująca automaty zapewniła, że maszyny nie przechowują zdjęć ani obrazów użytkowników i są w pełni zgodne z ogólnym rozporządzeniem o ochronie danych. Jednakże, w świetle doświadczeń kanadyjskich studentów, pozostaje pytanie o zgodność ze wspomnianymi standardami ochrony danych.

Autor: Hubert Wiączkowski

Komentarze
Czytaj jeszcze: