Organizatorzy konkursu odpowiedzieli na liczne skargi dotyczące zachowania uczestników i atmosfery panującej w trakcie wydarzenia. Wśród głosów krytyki znalazły się zarzuty delegacji z Włoch i Irlandii, które opisywały, że atmosfera za kulisami była "napięta i okropna". Do kontrowersji przyczyniło się również wykluczenie holenderskiego piosenkarza, Joosta Kleina, podejrzanego o zastraszanie jednej z pracownic produkcji.
Europejska Unia Nadawców wydała oświadczenie w sprawie kontrowersji na Eurowizji
W opublikowanym oświadczeniu, które cytuje BBC, Europejska Unia Nadawców przyznała, że kilkoro uczestników zgłosiło skargi.
Rozmawialiśmy z licznymi delegacjami podczas wydarzenia w związku z różnymi kwestiami, które zostały nam przedstawione. Organizacyjne ciała EBU, wspólnie z szefami delegacji, przeanalizują wydarzenia związane z konkursem w Malmö, aby iść dalej w pozytywny sposób i zapewnić, by wartości wydarzenia były respektowane przez wszystkich
– przekazał organizator Eurowizji.
Jednakże oprócz kwestii międzyludzkich, Eurowizja borykała się również z protestami związanymi z udziałem Izraela, co rzucało cień na całe wydarzenie. Reprezentantka tego kraju, Eden Golan, spotkała się z mieszanymi reakcjami publiczności, a Bambie Thug z Irlandii oskarżyła izraelskiego nadawcę, Kan, o "podżeganie do przemocy" wobec nich podczas transmisji.
Co ważne, wielu reprezentantów przed rozegraniem tegorocznego konkursu podpisało wspólne oświadczenie wzywające do zawieszenia broni w Gazie.
Bambie Thug ostro skomentowało tegoroczną Eurowizję
Nemo ze Szwajcarii, które zwyciężyło konkursu z piosenką "The Code" (to osoba niebinarna - przyp. red.), przyznało, że uczestnictwo w konkursie było "naprawdę intensywne i nie zawsze przyjemne".
Wiele rzeczy sprawiło, że wydawało się, iż konkurs nie jest tylko o miłości i jedności, co naprawdę mnie zasmuciło
– przyznało, zaznaczając, że mimo wszystko było także dużo miłości.
Skargi na organizatorów nie ustają, a Bambie Thug z Irlandii wprost uderzyło w Europejską Unię Nadawców (to także osoba niebinarna - przyp. red.). Osoba, która zdobyła szóste miejsce, skrytykowała organizatorów za brak odpowiedzi na liczne skargi przed finałem, twierdząc, że EBU "pozwoliło uczestnikom być kozłami ofiarnymi i rzecznikami obrony własnych praw".
Eurowizja każdego roku jednoczy Europę muzyką, jednak tegoroczna edycja pokazała, że za błyszczącą fasadą kryją się również napięcia i kontrowersje, które wymagają rozwiązania. Czy to oznacza, że Eurowizja potrzebuje "naprawy", jak sugeruje Nemo ze Szwajcarii? Czas pokaże, jak organizatorzy zareagują na te wyzwania i czy uda się zachować ducha konkursu, jednocześnie dbając o dobro uczestników.