Informację o tragicznym finale wakacji podał „The Telegraph”. Elizabeth Mary Isherwood postanowiła wyjechać na zasłużony urlop. Niestety, w trakcie pobytu zatrzasnęła się we wnęce prysznicowej w swoim pokoju – naga, bez światła. Była to niewielka przestrzeń, a kobieta wyłamała część klamki. Utknęła w pułapce. Drzwi do hotelowego lokum otwierały się od środka – Elizabeth była zdana na siebie. Krzyczała, uderzała w ściany – niestety, nikt jej nie usłyszał. Goście hotelowi przyznają, że coś stukało, jednak tłumaczyli to pracami remontowymi czy konserwacyjnymi. Nikt nie przypuszczał, że w pokoju obok ktoś umiera. Zrozpaczona 60-latka wyrwała fragment miedzianej rury – próbowała się uwolnić uderzając w ścianę, by się przebić… jednak zmarła z wyziębienia. Po tym, jak wyrwała rurę – zalała pułapkę zimną wodą.
Prokurator - Dewi Pritchard Jones - przyznaje, że kobieta mogła walczyć o swoje życie nawet kilka dni. Jak się okazuje – Isherwood była bardzo bliska uwolnienia się. Jones przyznaje, że kobieta przebiła się przez jedną ze ścian:
„Nieszczęśliwie, po drugiej stronie ściany wisiał obraz. Myślę, że jego obecność oznacza, że Elizabeth nie zdawała sobie sprawy z tego jak była blisko. Prawdopodobnie pomyślała wtedy, że jej się nie uda. Nie mogę powiedzieć dokładnie, kiedy weszła do wnęki, ale mogła tam być nawet przez kilka dni”.
Autor: Katarzyna Solecka