Zmarły w swoim domu gromadził liczne przedmioty
Mieszkaniec Kalifornii (Stany Zjednoczone) John Reyes razem z żoną musiał wysprzątać dom należący do jego zmarłego teścia. W pochodzącym z początku XX wieku budynku starszy pan, wraz z bratem, przez lata prowadził pensjonat. Po jego śmierci, zarządzanie nieruchomością przejęły dzieci. W pewnym momencie spadkobiercy właściciela hoteliku podjęli decyzję o remoncie.
Jak przyznali państwo Reyes w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji Fox 11, kamienica była bardzo zagracona. Według ich relacji, wyniesienie wszystkich przedmiotów zajęło im kilka lat. W wielu zakamarkach kryły się nieprzebrane ilości pakunków zgromadzonych dekady temu. W niektórych pomieszczeniach było tak ciasno, że trzeba było sprzątać je, klęcząc. Dzięki temu dzieci zmarłego właściciela odkryły sekret.
Zawartość worków jest sporo warta
W trakcie porządków w tej niewygodnej pozycji krewni odkryli, że starszy pan miał w swoich zbiorach nietuzinkowe okazy. Najpierw natknęli się na pojedyncze monety, które leżały na podłodze. Idąc za ich tropem, doczołgali się do ukrytych za winklem stosów worów i pudeł. Gdy je otwarli, nie dowierzali. Każde z jutowych i kartonowych opakowań skrywało tysiące miedzianych monet.
W Stanach Zjednoczonych do 1943 bito miedziane monety. Później krajowa mennica „grosze” wytwarzała już głównie z cynku. Posługując się wagą, spadkobiercy właściciela pensjonatu oszacowali, że krewny pozostawił po sobie około miliona monet o nominale jednocentowym.
John Reyes wyznał amerykańskim dziennikarzom, że wynoszenie monet z domu, worek po worku, zajęło mu kilkanaście godzin. Ich zawartość oszacowana została na nominalnie 10 tysięcy dolarów. Mężczyzna przypuszcza, że wśród jednocentówek może znaleźć się jakaś unikatowa moneta o sporej wartości.
Po kilkunastu tygodniach rodzinie udało się uporządkować zawartość pakunków. Teraz szuka nowego właściciela dla licznych „drobniaków”. Odnaleziony w hotelu skarb trafił na aukcję. Cena wywoławcza to 25 tysięcy dolarów.