Zginęło 13 górników, 11 z nich to Polacy
Ciało jednego z górników wywieziono na powierzchnię, cztery ciała zlokalizowano, ośmiu ciał nie udało się jeszcze odnaleźć. Na razie ratownicy nie mogą przystąpić do wydobywania górników.
Akcję wstrzymano, bo jak mówią przedstawiciele dyrekcji na dole jest pożar, a to oznacza bardzo wysoką temperaturę oraz ulatnianie się trujących gazów. Wejście w ten rejon kopalni jest teraz zbyt niebezpieczne i nie można narażać ratowników. Stąd taka właśnie decyzja. Trzeba tam według zasad ratownictwa najpierw wychłodzić te tereny, zagazować gazem niepalnym i później przystąpić do wyciągania pracowników.
W tej chwili nie wiadomo, kiedy ewentualnie ratownicy będą mogli wejść w ten rejon, żeby odnaleźć ciała górników.
Informacje o stanie poszkodowanych są bardzo skąpe, koło północy służby poinformowały, że trzech górników skorzystało z pomocy na miejscu, kolejny ma poparzenia ręki i twarzy, inny ucierpiał wskutek fali uderzeniowej. O stanie kolejnych służby wciąż nie informują.
W czasie wybuchu pod ziemią pracowało 23 górników - poinformował rzecznik spółki. Większość z nich to Polacy - poinformował rzecznik kopalni Ivo Czelechovsky. Do pracy w Czechach wysłała polskich górników firma Alpex. Kopalnia w Karwinie jest częścią OKD, producenta węgla kamiennego należącego do państwowej spółki Prisko. Jak informuje OKD, przyczyną wybuchu był zapłon metanu. "Prace podziemne zostały natychmiast wstrzymane. Główna stacja ratownictwa górniczego natychmiast rozpoczęła intensywną inspekcję wszystkich dotkniętych obszarów" - czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie OKD.
Nie jest wiadomo, jak wysokie jest stężenie metanu w kopalni. Nie ma także informacji, gdzie znajdują się poszukiwani górnicy. Pierwsza grupa polskich ratowników - 6 osób - przystąpiła do akcji ratowniczej i właśnie zjeżdża na miejsca zdarzenia - poinformowała w nocy na Twitterze rzecznik rządu Joanna Kopcińska.
Jak informował o godz. 6 reporter RMF FM Marcin Buczek, w kopalni zaczęła się poranna zmiana. Parking przed kopalnianą brama był pełny. Na parkingu sporo samochodów z polskimi rejestracjami. Do Jastrzębia czy Wodzisławia jest stąd zaledwie około 20 km i to m.in. dlatego pracuje tu tak dużo polskich górników.
Czesi od lat chwalą się tym, że znaczną część załogi stanowią właśnie Polacy. To jedyny producent węgla kamiennego w Czechach. Warunki pod ziemią, zarówno hydrogeologiczne, jak i te gazowe są bardzo trudne. W kopalni znajdują się specjalne czujniki, które powinny ostrzegać przed wystąpieniem niebezpiecznego stężenia metanu. Nie ma do tej pory informacji, by te urządzenia w kopalni nie działały. Po zakończeniu akcji ratowniczej stanem urządzeń i ich działaniem ma się zająć specjalna komisja.
Do wybuchu doszło po godzinie 17:00, ale dopiero późnym wieczorem wiadomości w tej sprawie zostały przez służby upublicznione. Czeskie media informują, że do zapłonu metanu doszło około 880 metrów pod ziemią. Wybuch zdewastował część wyrobisk.
Byliśmy akurat ewakuowani, mieliśmy zmianę na 18. Sejsmografy zwariowały, taki był potężny wybuch metanu - opowiadał nam polski górnik pracujący w kopalni w Karwinie.
Z Polski "na miejsce udały się dwa zastępy zawodowego pogotowia górniczego, wyszkolone w działaniach po takich zdarzeniach, a także pomiarowiec z chromatografem" - mówi rzecznik Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego Robert Wnorowski.
Zabrali ze sobą specjalistyczny sprzęt atestowany do pracy w warunkach zagrożenia wybuchem, czyli taki, który nie może iskrzyć - dodał Wnorowski.
Wnorowski przypomniał, że CSRG jest częścią Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego. To oznacza, że jesteśmy w pełnej gotowości 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, ze świadomością, że możemy zostać skierowani do akcji nawet na drugi koniec świata. Towarzyszy temu oczywiście poczucie solidarności, chęć pomocy, wsparcia, tym bardziej, że w czeskich kopalniach pracuje wielu Polaków - podkreślił.
Od rana organizowany transport dla rodzin poszkodowanych
Ministerstwo Spraw Zagranicznych napisało, że służba konsularna podjęła niezbędne działania. Konsul z Ostrawy jest na miejscu zdarzenia, otoczył opieką poszkodowanych Polaków i ich bliskich. Łączymy się w bólu z rodzinami oraz bliskimi ofiar katastrofy - napisał resort na Twitterze.
W drodze na miejsce wypadku jest premier Mateusz Morawiecki - poinformował rano szef KPRM Michał Dworczyk. Prezes Rady Ministrów skontaktował się natychmiast z premierem Czech, zaproponował udział polskich ratowników w akcji. Pół godziny później dwa zastępy ratowników ze specjalistycznym sprzętem były już w drodze. Przed godz. 1 polscy ratownicy byli już włączeni do akcji. W nocy również wojewoda śląski otrzymał polecenie, żeby skontaktować się z rodzinami osób poszkodowanych i otoczyć wszelką opieką, udzielić wszelkiej pomocy. Od rana będzie organizowany dla rodzin transport na miejsce wypadku - mówi Dworczyk.
Premier Czech Andrej Babisz poinformował rano, że pojedzie do kopalni w Karwinie tuż po zakończeniu posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Państwa, które rozpoczyna się o godz. 8.00.
To nie pierwsza taka tragedia w kopalni w Karwinie. Trzy lata temu w czasie wybuchu metanu zginęło dwóch górników, a trzech zostało rannych.
Czytaj więcej na https://www.rmf24.pl/fakty/news-13-gornikow-zginelo-w-wybuchu-w-kopalni-w-czechach-11-z-nich,nId,2742995#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome