Remont domu to dla wielu z nas wyzwanie, które może przetestować naszą cierpliwość, zasoby finansowe, a nawet relacje z bliskimi. Sandra i Alek Milwiw-Baron, którzy zdecydowali się na remont zakupionego domu, szybko przekonali się, że to, co miało być przyjemną zmianą, przerodziło się w prawdziwą remontową katastrofę.
Remontowy koszmar Milwiw-Baronów
Para kupiła dom, który wydawał się być gotowy do zamieszkania. Jednak zależało im na tym, by dopasować go pod osobiste preferencje.
To był wykończony dom, ale my go wysadziliśmy w powietrze i teraz wygląda jak stan deweloperski – przyznaje Sandra.
Wymiana blatów kuchennych, której podjęli się już po raz trzeci, oraz problemy z kafelkami, które musieli reklamować dwukrotnie, to tylko wierzchołek góry lodowej. Modelka, z wyraźnym zniechęceniem, dzieli się swoimi doświadczeniami:
Muszę was ostrzec – to wszystko idzie jak krew z nosa, bo na wszystko trzeba czekać – mówiła.
Czas oczekiwania na drzwi wynosił aż osiem tygodni, co tylko pogłębiało frustrację pary. Mimo to Milwiw-Baronowie wyciągnęli ważne wnioski na przyszłość, planując już teraz kolejne etapy remontu, takie jak np. wykonanie ogrodu.
„Nienawidzę remontu”
Remont domu to nie tylko wymiana kafelków czy blatów. Sandra współczuje swojemu mężowi, który na co dzień mierzy się z tymi wyzwaniami. W kuchni, po nieudanej próbie z kafelkami, para zdecydowała się na położenie drewnianej jodełki, która dominuje teraz w całym domu.
Nienawidzę tego remontu, pierwszy raz mam remont i już nie chcę – podsumowała przemyślenia.
Instagram/@sandrakubicka