Jak donosi portal Konecki24, kangurek trafił do Czarnieckiej Góry prosto z Australii. Zaginął w czwartek rano.
Cała zalesiona działka była do jego dyspozycji. Przebywał na niej prawie rok. Furtka była zamykana na klucz, ktoś musiał ją otworzyć i wypuścić kangurka. Nie mamy monitoringu, nie wiemy, kto to zrobił
- opowiadał właściciel zwierzęcia, pan Tomasz.
W nocy policjanci dostali informację, że przy drodze krajowej 42 w rejonie Koziej Woli leży potrącony kangur. Policjanci udali się na miejsce. Nie zastali tam osoby, która potrąciła zwierzę. O fakcie powiadomili właściciela zwierzęcia i zarządcę drogi - mówił w rozmowie z portalem st. sierż. Piotr Przygodzki z Komendy Powiatowej Policji w Końskich.
Opracowanie: Maciej Nycz RMF24.pl