Samochód chyba stęsknił się za właścicielem, bo najwyraźniej nie mógł już ani chwili dłużej czekać, samodzielnie i grzecznie, gdzieś na parkingu, przy stacji. Dlatego spokojnie i powolutku podjechał sobie pod drzwi. Na tyle spokojnie, że cała akcja wygląda jak zaplanowana przez jakiegoś komediowego scenarzystę. Kierowca po prostu wyszedł ze sklepu i złapal samochód w ręce!