Pewnie każdy z nas był kiedyś w sytuacji, gdy poszedł na rozmowę o pracę i usłyszał: "Oddzwonimy". A telefon po kilku dniach jak milczał, tak milczy dalej. Co zawiodło podczas naszego procesu kwalifikacyjnego? Choć tego raczej się nie dowiemy, to być może problem nie leżał w kompetencjach, a... filiżance kawy.
Test filiżanki kawy na rozmowie o pracę
Niektórzy pracodawcy, zamiast zadawać trudne pytania, stosują bardziej subtelne metody oceny przyszłych pracowników. Jedną z nich jest tzw. test z filiżanką kawy, o którym opowiedział Trent Innes, były dyrektor zarządzający Xero Australia. Menadżer wyjaśnił, że nie zatrudni absolutnie nikogo, kto go obleje.
Zawsze zabieram kandydatów na spacer do jednej z naszych kuchni i zawsze muszą z niej wyjść z jakimś napojem
– powiedział w 2019 roku podczas rozmowy w podcaście "The Ventures".
Co decyduje o naszym "być albo nie być"? Kultura osobista
Kluczowym momentem, na który Innes zwraca uwagę pod koniec rozmowy, jest to, czy kandydat sam powie, że odniesie pustą filiżankę do kuchni. Menadżer uważa, że choć umiejętności i wiedzę można rozwinąć, to jednak prawdziwa postawa i chęć przejęcia odpowiedzialności są niezastąpione. Test z filiżanką kawy pozwala mu lepiej zrozumieć, kim jest potencjalny pracownik.
Innes podkreśla, że chciał mieć pewność, że jego pracownicy będą wykazywać się silnym poczuciem odpowiedzialności i czy są gotowi do działania w dynamicznie rozwijającym się środowisku, jakim była wówczas jego firma. Zaledwie od 5 do 10 procent kandydatów nie przechodzi tego testu, nie proponując zabrania swoich kubków z powrotem do kuchni.
Test z filiżanką kawy to tylko jedna z wielu niekonwencjonalnych metod oceny kandydatów. Pracodawcy często stosują swoje własne triki, aby zawęzić krąg osób, np. dzięki instrukcjom ukrytym w opisie stanowiska pracy. Takie metody pokazują, że w procesie rekrutacji liczą się nie tylko kompetencje i doświadczenie, ale i drobne gesty i zachowania, które mogą dużo powiedzieć o postawie i wartościach kandydata.