Tak wiele znaczeń, za mało słów
Ta noc pamiętasz?, złamała mnie w pół
Zimno na zewnątrz, w środku ogień
We mnie, w tobie ciągle płonie
Powiedz czy spokojnie patrzysz w dół
Stojąc na krawędzi, podziwiana przez tłum
Kolekcja wrażeń jak zdjęcia z wakacji
Nasza wiara w to co nierealne
Wielkie słowa które nas przerosły
Chcę krzyczeć: to jest bez sensu
Twoje oczy - blask strach
Twoje oczy mają kolor mych kłamstw
Tak trudno się podnieść, tak ciężko wstać
Gdy tyle wspomnień nie daje spać
I nie ma dnia, nie ma nocy,
Jest ten dziwny strach
To uderza we mnie, coraz głębiej
Nóż wbił się w balon, ups, to mój mózg
Wyrzucam potok słów, morze bzdur
Potok słów, co nie znaczą nic już
Poznaliśmy się w upalne lato, nasz był każdy park
Spaliśmy za dnia, kto by w nocy spał, gdy rozkwita świat
Lunatycy skaczący z dachu na dach
Kredą obrys ciał, musieliśmy upaść
Dziwne jak sami siebie słucham
Zagryzam wargi zębami, karmazyn
Jak mogłem pozwolić nam się wykrwawić?
Tak trudno się podnieść, tak ciężko wstać
Gdy tyle wspomnień nie daje spać
I nie ma dnia, nie ma nocy,
Jest ten dziwny strach
To moje serce, przetnij je na pół
Weź je przestrzel kanonadą kul
To niebezpieczne jak lecący nóż
Ekwilibrysty, który poszedł w cug
/2x
To niebezpieczne /5x
To niebezpieczne jak lecący nóż
To moje serce, przetnij je na pół
Weź je przestrzel kanonadą kul
To niebezpieczne jak lecący nóż
Ekwilibrysty, który poszedł w cug
/2x