Róbcie zapasy!
40-letni obywatel Singapuru postanowił przestrzec ludzi przed brakiem produktów w sklepach, który miała spowodować pandemia i opublikował taką informację na jednej z grup na Facebooku. Był to jednak tylko bardzo popularny fake news, który nie miał nic wspólnego z prawdą.
Kenneth Lai Yong Hui szybko naprawił swój błąd i usunął nieprawdziwą informację już po 15 minutach, jednak zdążyła ona dotrzeć do 7500 osób. Za udostępnienie tego fake newsa Singapurczyk stanął przed sądem. Został skazany na 4 miesiące więzienia. To wyrok, który ma być przestrogą dla wszystkich, którzy rozpowszechniają niesprawdzone informacje.
Singapur państwem prawa
To małe państwo leżące w południowo-wschodniej Azji surowo kara za złamanie przepisów w czasie pandemii koronawirusa. Za publikowanie fake newsów można otrzymać tam grzywnę w wysokości nawet 28 tys. złotych (10 tys. dolarów singapurskich). Jeden z obywateli Singapuru postanowił także w czasie kwarantanny udać się do sklepu po bułki. Ta przyjemność kosztowała go 2800 zł.
Weryfikuj, zanim udostępnisz
Wydaje się, że 4 miesiące więzienia za usuniętą po kilkunastu minutach fałszywą informację to zbyt duża kara. Jednak w zalewie fake newsów powinniśmy być szczególnie ostrożni w rozpowszechnianiu sensacyjnych informacji i wcześniej zawsze je weryfikować.
W Polsce także wielu z nas słyszało o zbliżającym się braku żywności, jednak nikt nie został ukarany za propagowanie tej informacji. Jak i czy karać za nieumyślne rozpowszechnianie fake newsów to dylemat, który w wielu państwach staje się coraz bardziej aktualny.
Autor: Konrad Lubaszewski